Znów ze snu zerwał mnie Russel, powiedział że muszę coś zobaczyć. Godzinę później byłem we wskazanym miejscu, tak jak myślałem była to moja wczorajsza ofiara. Udając przejęcie i zniesmaczenie poszedłem porozmawiać z detektywem. Pokazał mi ciało dokładnie i zapytał co o tym sądzę. Musiałem nasunąć mu błędny tok myślowy. Zasugerowałem recydywistę zamkniętego przez niego lub kogoś z rodziny, znajomych takiej osoby. Zapisał to w notesie, kazał zabrać ciało i poszliśmy na kawę. Nurtowała go kwestia napisu, nie mógł przestać o tym myśleć. Rozmawialiśmy około czterdziestu minut potem poszedłem coś zjeść i wróciłem do obowiązków. Do pierwszego wykładu zostało około godziny więc zdążyłem się jeszcze przygotować. Wszedłem na salę, stanąłem przy mównicy i poczekałem na wszystkich słuchaczy. Tematem wykładu było diagnozowanie schizofrenii i sposoby podejmowania leczenia. Kilka wykładów pod rząd i byłem wolny. Zjadłem coś na mieście i wróciłem do domu. Nakarmiłem moje piranie, myślałem nad przystosowaniem ich do nowej diety- ludzkiego mięsa. Następnie wziąłem się za sprzątanie, wolę nie zatrudniać sprzątaczki z przezorności, aby przypadkiem nie natknęła się na coś niewłaściwego. Kiedy już w całym domu panował porządek spokojnie czekałem na zmierzch. Kiedy się ściemniło ubrałem czarną bluzę z kapturem, wziąłem nóż,gumowe rękawiczki i wyszedłem z domu. Paląc papierosa spokojnie przechadzałem się ulicą kiedy nagle pomyślałem "dlaczego ja to robię?". Z rozmyślań wyrwała mnie pewna dziewczyna. Masz fajkę zapytała. Spojrzałem na nią otępiały, zanim zdążyłem odpowiedzieć usłyszałem tylko "to się pierdol" i tak szybko jak się pojawiła tak szybko znikła. Kiedy odeszła już spory kawałek pobiegłem za nią. Mam odpowiedziałem i poczęstowałem ją papierosem, podziękowała oschle i poszła dalej. Szedłem za nią kilka minut, nagle odwróciła się i zapytała czy ją śledzę, odpowiedziałem twierdząco. Po co spytała. Chcę Cię zabić i wyciągnąłem nóż. Usłyszałem tylko "jaja sobie kurwa robisz?", obróciła się i poszła. Nie mogłem się otrząsnąć, to był dla mnie szok. Schowałem nóż i poszedłem dalej, w stronę parku. Było już późno i nikt się tam nie szwendał, spotkałem tylko młodą kobietę. Minąłem ją spokojnie po czym finezyjni obróciłem się i wbiłem jej nóż koło łopatki, przez rękaw zakryłem jej usta a drugą ręką ściskałem jej szyję. Kiedy już uszło z niej życie zaciągnąłem ciało w krzaki, z legitymacji wynikało że była pielęgniarką w pobliskim szpitalu, wracała pewnie z popołudniowej zmiany. Odciąłem jej palce, ułożyłem z nich inicjały R.M, jako znak dla mojego przyjaciela. Następnie stwierdziłem że zrobię coś innego niż zwykle, jeśli nie chcę być złapany muszę działać kreatynie, nieobliczalnie, dziko. Wyjąłem gałki oczne i włożyłem je do pochwy ofiary. Kopiąc złamałem jej żebra, jednym z nich przebiłem jej oba policzki na raz potem nawinąłem na nie jelita. Stwierdziłem że tyle w zupełności wystarczy, wziąłem kawałek mięsa z uda i wróciłem do domu. Od razu wrzuciłem mięso do akwarium, wykąpałem się a rękawiczki spaliłem w popielniczce na balkonie. W wiadomościach pokazali moje wczorajsze dzieło, rozpierała mnie duma, ale byłem już zmęczony, niedługo po wiadomościach zasnąłem.
Piszę dzisiaj ponieważ pewna osobo stwierdziła że się obijam bo dawno nic nie napisałem. Masa spamu o treści "kiedy następny rozdział itp" drodzy czytelnicy, nie zapominam o was, po prostu potrzebuję weny i nastroju do pisania a to zdarza się rzadko więc byłbym wdzięczny za zaprzestanie poganiania mnie, dziękuję.