niedziela, 23 czerwca 2013

19. Nałogowy zabójca.

Obudziłem się z butelką w dłoni. Nie zdziwiło mnie to, czuję, że wymyka mi się to z pod kontroli. Wstałem z łóżka,napiłem się wody i spojrzałem na ścianę. Wisiało tam  moje wczorajsze trofeum. Byłem zachwycony, nadal była piękna. W moich oczach nigdy nie utraci życia. Wyszedłem na balkon zapalić, potem prysznic i do pracy. Dziś w gabinecie odwiedził mnie człowiek który nie potrafił się pogodzić ze śmiercią żony. Nie żyje od czterech lat, a ona nadal mów że z nią mieszka, że z nią rozmawia, śpi, je. Wypisałem mu skierowanie na obowiązkowe terapie oraz receptę na chlorpromazynę. Po pracy zjadłem obiad na mieście i wróciłem do domu. Zwykły dzień, mechaniczne czynności. Zdjąłem krawat, usiadłem przed telewizorem i włączyłem wiadomości. Wszystkie stacje mówiły o "masakrze młodej pary" i o "dziewczynie bez głowy". Policja podwoiła patrole na ulicach, całe miasto aż huczało o seryjnym mordercy. Poczułem dumę która przepełniła mnie całego. Byłem w pewien sposób sławny. Postanowiłem to opić,wziąłem płaszcz i wyszedłem.  Pod domem odpaliłem papierosa i ruszyłem w stronę stacji metra. Po kilkunastu minutach czas było wysiadać. Poszedłem do mojego ulubionego klubu. Tradycyjnie uciąłem sobie pogawędkę z ochroniarzem. Usiadłem przy tym samym krześle co przy każdej wizycie. Barman wiedział już co mam mi podać. Wypiłem kilka kolejek. Po jakimś czasie dosiadły się do mnie dwie piękne panie. Skończyliśmy w toalecie. Było ostro, zapłaciłem rachunek i opuściłem lokal. Kolejna fajka. Postanowiłem że dzisiaj odpuszczę, za duże ryzyko. Policja patroluje ulice, ja jestem już dość wstawiony, nie było sensu się narażać. Ale to silniejsze ode mnie, to mój nałóg. Smak krwi, to uczucie kiedy wraz z nią upływa życie. Dźwięk łamanych kości i ten widok, bezcenne. Musiałem dzisiaj pozbawić kogoś życia, po prostu musiałem. Wracałem do domu z nadzieją że spotkam po drodze ofiarę. Tak też się stało. Młoda kobieta prowadziła swojego chłopaka, był bardzo pijany. Była okropnie zdenerwowana, krzyczała na niego i wyzywała. Podszedłem i zapytałem czy mogę w czymś pomóc. Nie, odburknęła wściekła. Nałożyłem rękawiczki, ona zmierzyła mnie wzrokiem. Zanim zdążyła domyślić się co mam zamiar zrobić uderzyłem ją w skroń. Wiedziałem że nie mam wiele czasu więc postanowiłem zrobić to szybko. Chłopakowi od razu skręciłem kark. Następnie rozbiłem butelkę od piwa która leżała obok. Wyszedł mi tak zwany tulipan. Wbiłem jej go w szyję i obracałem dla wzmożenie bólu. Innym kawałkiem szkła zrobiłem jej z podbrzusza durszlak. Pospiesznie napiłem się krwi spływającej z jej szyi. Znów poczułem ten metaliczny smak, uwielbiam to. Musiałem już iść, pospiesznie poszedłem w stronę domu. Nie spotkałem po drodze już nikogo. W domu wziąłem prysznic i położyłem się do łóżka. Już zasypiałem kiedy usłyszałem żeński głos. Mówił coś w stylu "dlaczego to zrobiłeś kochanie"? Ocknąłem się i rozejrzałem po pokoju. Uznałem że za dużo dziś wypiłem i mi się przesłyszało. Wyszedłem jeszcze zapalić. Położyłem się do łóżka z powrotem i usnąłem. 

niedziela, 16 czerwca 2013

18.Żegnaj ukochana.

Ze snu wyrwał mnie telefon. Zaspany spojrzałem na ekran,Olivia,to ona dzwoniła. Momentalnie się ocknąłem,byłem już rześki. Odebrałem i usłyszałem jej słodki głos.Zapytała czy pójdę z nią za godzinę na lunch. Zgodziłem się i od razu poszedłem pod prysznic. Ubrałem najlepszą koszulę,wypastowałem buty,założyłem nawet zegarek,co robię tylko na wyjątkowe okazje. Umówiliśmy się w małej,kameralnej knajpce niedaleko centrum. Dojechałem bez problemów na umówioną godzinę. Czekałem chwilę przy stoliku numer siedem. Po pięciu minutach zjawiła się ona,piękna jak zawsze. Zamówiliśmy jedzenie i czas mijał nam na rozmowie. W pewnym momencie coś mnie tchnęło,postanowiłem powiedzieć jej o swoich uczuciach,i tak też zrobiłem. Zapytałem czy chciałaby ze mną być,powiedziałem jej że ją kocham,że to miłość od pierwszego wejrzenia. Speszyła się,powiedziała że nic z tego nie będzie,że musi wracać do pracy,przeprosiła i wyszła. Byłem zdruzgotany,nie rozumiała mnie,nikt mnie nie rozumiał. Zapłaciłem,wróciłem do samochodu i obserwowałem gdzie się kieruje. Kilka budynków dalej była księgarnia,jedna z najlepszych w mieście,tam właśnie pracowała. Czekałem godzinami aż skończy pracę. Kiedy wyszła z księgarni podjechał po nią samochód,wysiadł mężczyzna,dobrze zbudowany,przystojny,pocałował ją i szarmancko otworzył drzwi. Wściekłem się,pojechałem za nimi. Czekałem pod jej domem aż jedno z nich wyjdzie. Okazało się że to było jej mieszkanie,nagle zobaczyłem ich w oknie. Ona nago zasłaniała rolety,to co wtedy czułem było nie do opisania. Czekałem dalej,zamówiłem  kolację,zjadłem w samochodzie,kupiłem też kilka napojów energetycznych i kawę. Po sześciu godzinach wyszedł,pomyślałem że na niego jeszcze przyjdzie pora. Poszedłem na górę i zapukałem do drzwi,dokładnie wiedziałem gdzie trafię. Myślała że to jej poprzedni gość,z uśmiechem otworzyła drzwi pytając "czego zapomniałeś Fran..." w tym momencie podniosła wzrok i ujrzała mnie. Chciałem z nią tylko porozmawiać,ale ona zaczęła przeraźliwie krzyczeć. Kopnięciem w przeponę "wrzuciłem" ją do środka. Zamknąłem drzwi i zapytałem dlaczego mi to robi. Nie odpowiedziała. Zacząłem płakać,uderzałem ją w twarz raz za razem aż straciła przytomność. Przez łzy pytałem dlaczego,co zrobiłem źle. Kiedy się ocknęła leżała związana na łóżku,prosiła żebym jej nie zabijał. Powtarzałem tylko że już zawsze będziemy razem,że nie pozwolę jej odejść. Ściskałem ją mocno,z całej siły. Zaczęła się wiercić i po chwili ogarnął ją bezwład. Była martwa,lecz w moich oczach jest żywa na zawsze. Poszedłem po tasak do kuchni. Odciąłem jej głowę jednym wprawnym ruchem i włożyłem ją do pudełka wypełnionego lodem. Wziąłem jej telefon i napisałem wiadomość do jej kochasia aby jak najszybciej przyjechał. W kwadrans był już pod drzwiami. Otworzyłem drzwi i stanąłem za nimi. On wszedł do środka i zobaczył jej bezgłowe ciało na ziemi. Spanikował. Poczuł mój oddech z tyłu,odwrócił się a ja wbijając mu nóż w klatkę piersiową wrzeszczałem "to twoja wina sukinsynu,przez Ciebie nie żyje,to Ty ją zabiłeś". Upadł na podłogę. Ułożyłem jego dłoni na rączce od noża w sposób sugerujący samobójstwo,zabrałem głowę i wyszedłem. Pojechałem do domu,odpowiednio spreparowałem głowę Olivii,tak aby nie zaczęła gnić. Zaszyłem jej powieki i wsadziłem głowę do gabloty. Powiesiłem ją na ścianie,a na górze zamieściłem napis "żegnaj ukochana".