poniedziałek, 15 lipca 2013

20.Burzowe chmury.

Obudziłem się lekko po trzynastej. Za czarne chmury złowieszczo unosiły się nad miastem. Grzmot wystraszył ptaki z balkonu. Zrobiłem kawę i usiadłem przed komputerem. Poczta, wiadomości, YouTube. Wziąłem prysznic, zjadłem coś i wyszedłem z domu. Lało niemiłosiernie. Schowałem się na przystanku autobusowym. Stała tam urodziwa brunetka, brązowe oczy, dobrze ubrana. Miała na imię Jenny. Powiedziałem że mieszkam niedaleko i zaprosiłem ją na kawę. Cali przemoczeni weszliśmy do mieszkania. Zaparzyłem kawę i czas płynął nam miło przy rozmowie. Po dwóch godzina musiała  już iść, ale umówiliśmy się na kolację. Kiedy tylko wyszła zacząłem układać sobie w głowie plan. Obiad zjadłem jak zwykle na mieście. Wyszykowałem się i podjechałem pod jej dom o umówionej godzinie. Pojechaliśmy do najlepszej restauracji w mieście. Zamówiłem szampana za 1800$ i wybrane przez nas dania. Kolacja była przyjemna, świetne jedzenie, towarzystwo ale dość już tym sentymentów. Chciałem ją tylko zerżnąć i zabić. Pojechaliśmy do niej. Duży dom, nowoczesny wystrój. W domu czekał mały pudelek. Od razu poszliśmy do sypialni. Było nieziemsko, robiliśmy to kilka razy przez trzy godziny. Już po, wzięliśmy razem prysznic. Udałem się do kuchni, pod pretekstem napicia się wody. Wziąłem wałek i ogłuszyłem dziewczynę jednym ciosem. Pies zaczął głośno szczekać i  ugryzł mnie w kostkę. Wpadłem w furię i z wyrachowaniem zdeptałem mu czaszkę. Załadowałem Jenny do samochodu, związałem i odjechałem. Udałem się w głąb lasu,  60 mil od jej miejsca zamieszkania. Wyjąłem z bagażnika duży nóż i wyrzuciłem ją z wozu. Zaczęła krzyczeć, więc kopnąłem ją w żuchwę, paskudny widok. Postanowiłem się zabawić. Przywiązałem ją do dużego drzewa. Nazbierałem kilkadziesiąt kamieni i zacząłem ciskać w nią jeden za drugim, omijając czaszkę. Wyła z bólu. Kiedy skończyły się kamienie wyjąłem zapalniczkę samochodową i przypaliłem jej sutki. Nie wytrzymała i zemdlała. Ocuciłem ją, stanąłem pięć metrów dalej i dręczyłem ją psychicznie, każąc jej czekać na mój następny ruch. W końcu wziąłem nóż i rzuciłem nim w jej głowę. Idealnie wbił się w środek czoła. Wyjąłem nóż, polałem zwłoki benzyną i wsiadłem do auta. Odjeżdżając rzuciłem na nią palącą się zapałkę. Kiedy wróciłem do domu było już po szóstej. Byłem cholernie zmęczony. Położyłem się i zasnąłem oglądając telewizję.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz