wtorek, 13 sierpnia 2013

21.Spotkanie po latach.

Wstałem o ósmej, lekko rozkojarzony. Pomyślałem że dziś czas na porządki. Podczas sprzątania natrafiłem na fotografie ze szkolnych czasów. Przeglądałem jedną za drugą aż trafiłem na jedną, na której zawiesiłem oko. Serce zabiło mi mocniej. Stałem na zdjęciu z piękną blondynkom. Na odwrocie widniał napis "Jason i Julia na zawsze razem". No i się zaczęło, wszystkie wspomnienia wróciły. Gwałtownie wstałem i rzuciłem stolikiem o ścianę. Przypomniałem sobie całą tą historię... Każdą chwilę spędzoną razem. I ten moment, kiedy popełniłem ten błąd, pozwoliłem jej odejść. Po jakimś czasie znalazła kogoś, niestety wtedy jeszcze nie zajmowałem się tym czym teraz. Przypomniałem sobie że ktoś mówił mi ostatnio że wprowadziła się niedaleko centrum. Ubrałem się pojechałem do centrum, sam nie wiem po co. Kupiłem gazetę i usiałem na ławce. Przejrzałem wiadomości, nic ciekawego. Nagle ktoś przyciągnął moją uwagę, w tłumie zauważyłem jej twarz. Na początku myślałem że mam omamy. Poszedłem w jej kierunku. Okazało się że to jednak ona, nie mogłem uwierzyć  w ten zbieg okoliczności. Kiedy już chciałem podejść nagle zauważyłem obok jakiegoś pajaca. To tan sam fagas z którym była za szkolnych czasów. Wpadłem w szał, ledwo powstrzymywałem się od rozszarpania go na ulicy. Postanowiłem pójść za nimi. W głowie już układałem sobie wizję tego co go czeka. Nikt nie może być bezkarnie z moją kobietą. Jedyna dziewczyna którą w życiu na prawdę kochałem i nadal kocham. Dotarłem za nimi na osiedle. Zacisznie, odizolowanie osiedle, jak na centrum. Zapamiętałem adres i wróciłem do domu. Wziąłem samochód, przebrałem się i odwiedziłem kilka sklepów. Zestaw na dziś to: nóż, kwas akumulatorowy, igła, dratwa, pistolet na gwoździe, sól, palnik acetylenowy i sekator. Zapaliłem papierosa i powoli udałem się w stronę jej domu. Poszedłem do najbliższego sklepu po Jacka Danielsa i wróciłem do auta. Patrząc na nasze zdjęcie piłem whisky bez opamiętania a łzy same spływały mi po policzkach. Kiedy wyszedłem zapalić zauważyłem jak wychodził wyrzucić śmieci, to była moja szansa! Pobiegłem w jego stronę, zdezorientowany nie wiedział co zrobić więc zaczął uciekać w stronę klatki schodowej. Ledwo go dogoniłem i z rozbiegu uderzyłem jego twarzą w ścianę. Stracił przytomność i wrzuciłem go do auta. Zawiozłem go do opuszczonej fabryki, po drodze kupując lejek. Przywiązałem go do rury i poszedłem do samochodu po zabawki. Zacząłem od oczy, jeszcze się nie ocknął więc nawlokłem dratwę na igłę i powoli zacząłem zaszywać mu prawą powiekę. Następnie lewę, było to trudniejsze bo był już świadomy i się rzucał. Następnie starannie ponacinałem mu ramiona i klatkę piersiową. nacięcia głębokości pół centymetra. Zacząłem równomiernie posypywać bo solą, a jego agonalne jęki były dla mnie jak najlepsza muzyka. Długi się nie zastanawiając wcisnąłem mu lejek w gardło i zacząłem wlewać kwas. Miotał się jak paralityk. Był już na granicy życia i śmierci więc stwierdziłem że przechylę szalę upokarzając go- kastracją. Kiedy już wyzionął ducha zacząłem okładać go jak worek bokserski. Zmasakrowane zwłoki wrzuciłem do fabrycznego pieca. Nikt tu nie zagląda więc nikt nie znajdzie go przez około pół roku. Zadowolony z siebie wróciłem do domu. Wziąłem prysznic i  zasnąłem planując nasze idealne spotkanie po latach.

1 komentarz: