środa, 26 lutego 2014

26. Czas na urlop.

Moje życie jest ciekawe, ale męczące, zawsze wszystko musi być dopięte na ostatni guzik. Czas chyba pomyśleć nad jakimiś wakacjami, odpoczynkiem. Przeglądałem oferty biur turystycznych pijąc kawę, kiedy zadzwonił Russel. Znaleźli kogoś, podobno ma gałki oczne wszyte w dłonie, ciekawe. W trzy kwadranse dotarłem na miejsce, zdążyłem jedynie rzucić okiem, ponieważ panowie z biura corronera już pakowali mojego wczorajszego znajomego w czarny worek. Poszedłem z detektywem na lunch aby omówić sprawę dokładniej. Poruszyłem również w trakcie tej rozmowy temat moich wakacji, co prawda miał obiekcje, ale jego zdanie odgrywało bagatelną rolę i dobrze o tym wiedział. Stwierdziłem nawet, że wylatuję już jutro, nie mam powodów, żeby zwlekać. Załatwiłem wszelkie sprawy związane z pracą i zamówiłem bilet do Tokio. Japonia to piękny kraj, można tam na prawdę wypocząć i przeżyć kilka niezapomnianych chwil. Pojechałem do domu, spakowałem się i zacząłem surfować po sieci. Znalazłem coś ciekawego, szkocka tortura o osobliwej nazwie Glasgow Smile, polega to mniej więcej na obustronnym nacięciu kącików ust, a następnie zmuszenie ofiary do krzyku, co "poszerza" jej uśmiech na stałe. Pomyślałem, że warto by było spróbować, zwłaszcza przed tym, jak chcę wyjechać. Na szczęście mam swojego naśladowce, dzięki temu nie ustaną morderstwa i nadal nikt nie będzie mnie podejrzewał. Dokładnie się upewniłem, czy przypadkiem nie ma w domu żadnych niepożądanych przedmiotów, śladów i tym podobnych, po czym zatrudniłem kogoś do opieki nad domem, a sam wziąłem walizkę i pojechałem coś zjeść. Dzisiaj coś na ostro, ale nie orientalnie. Po kolacji postanowiłem znaleźć kogoś, kto potrzebuje szerszego uśmiechu. Nie było wielu kandydatów, ale wybrałem sobie kobietę, co prawda była w ciąży, ale dla mnie liczy się jako jedna. Zwolniłem jadąc za nią, spojrzałem w lusterka, uliczka była pusta. Podjechałem bliżej i energicznie otwarłem drzwi, uderzając ją nimi w plecy, upadła ja wrzuciłem ją do samochodu, pewnym ciosem upewniłem się, że nie będzie sprawiała kłopotów i odjechałem. Wjechałem w jakiś ciemny zaułek kilka przecznic dalej, przywiązałem ją kiedy była jeszcze nieprzytomna i naciąłem kąciki ust. Ocuciłem ją, poczekałem aż świadomość w pełni wróci i stojąc przed nią kopnąłem ją w brzuch, mówiąc przy tym, że zabiłem jej dziecko. Kobieta wydała z siebie żałosny okrzyk a ja patrząc jak jej policzki rozdarły się niemalże na pół lekko się podekscytowałem. Dobiłem ją pchnięciem w gardło i odjechałem. Zatrzymałem się w hotelu, wykąpałem, przespałem kilka godzin i rano ruszyłem na lotnisko.

środa, 13 listopada 2013

25. Rywalizacja jako naturalna potrzeba człowieka.

Profesor Black, jak to dumnie brzmi. Zostałem jednym z najpopularniejszych wykładowców w szkole, znał mnie każdy. Studentki kręciły się dookoła mnie, jak wygłodniałe piranie. Po dzisiejszym wykładzie postanowiłem umówić się z jedną z nich na kawę. Ludzie uważają to za złe, niemoralne, ale nigdy zbytnio się tym nie przejmowałem. Spotkałem się z Jennifer w małej kawiarni, niedaleko uczelni. Wyglądała olśniewająco. Zdążyłem się przywitać, zamówić kawę i przyjemne popołudnie przerwał mi telefon. Znów Russel wzywał mnie na miejsce zbrodni. Przeprosiłem dziewczynę i przełożyłem spotkanie na dziś wieczór. Lekko zdenerwowany wsiadłem do wozu, odpaliłem płytę Red Hot Chilli Pappers i nucąc pojechałem w wyznaczone miejsce. Znowu to mijanie taśmy, pokazywanie tymczasowej legitymacji i inne nużące czynności, których wymagają panowie w czarnych mundurach. W końcu przebrnąłem do Russela, był lekko blady. Chłodna mżawka padająca ja jego twarz, stwarzała wrażenie zimnej, ponurej maski. Przywitałem się i odruchowo spojrzałem w lewo, widok był odrażający. Mężczyzna, około dwudziestu pięciu lat, powieszony za wszystkie cztery kończyny. Prymitywnie rozprute podbrzusze, z którego zwisały jelita, a do nich, igłą przyczepiona wiadomość: "Przyłączę się do gry, chyba nie macie nic przeciwko?". Nurt zaciekawienia i zazdrości obiegł moje myśli. Wpatrywałem się bez słowa w to "dzieło sztuki" i myślałem kim może być sprawca. Moja pewność siebie nakazywała mi go znaleźć i zabić, abym sam mógł tworzyć na tej estradzie. Natomiast chęć rywalizacji nakazywała zabijać w coraz bardziej wymyślny sposób. Z zadumy wyrwał mnie koroner, który przyjechał zabrać zwłoki. Na analizę umówiliśmy się na jutro, więc miałem już wolne. W drodze powrotnej otępiale patrzałem, jak zlewa się wszystko wokół, postać konkurenta przywoływała skrajnie dwuznaczne odczucia. Wracając do domu zamówiłem catering, nie miałem weny kulinarnej. Wziąłem prysznic, pojedyncze krople zdawały się bombardować moją twarz, każda odmiennym pytaniem. Nagle rozległo się pukanie do drzwi, głuche echo rozeszło się po pustym mieszkaniu. Pospiesznie włożyłem spodnie i złapałem za klamkę. Jennifer wyglądała cudownie. Sukienka czerwona niczym płatki szlachetnej róży, subtelny makijaż, podkreślający jedynie jej urodę, zrobiło to na mnie wrażenie. Zagapiłem się troszeczkę, mając świadomość tego, to nie grzeczne. Poza tym stałem pół nagi w progu mieszkania. Po chwili zaprosiłem ją do środka, poleciłem, by się rozgościła i dokończyłem ubieranie. Na kolację podałem łososia, z najlepszej restauracji w mieście. Miło spędzony wieczór, świetne towarzystwo, wyborna kolacja i czerwone wino. Nie trudno się domyślić, że zmierzało to w dobrze znanym mi kierunku. Odczuwałem skrępowanie, lecz tylko przez krótką chwilę, sam nie wiem jak znaleźliśmy się w sypialni. Pomimo jej młodego wieku, była świetna w łóżku. Doszedłem kilka razy, orgazm był kosmiczny. Następnie zaproponowałem, że odwiozę ją do domu. Mieszkała jakieś dziesięć minut drogi, od mojego mieszkania. Pożegnała mnie namiętnym pocałunkiem, po czym odjechałem. Stwierdziłem, że muszę zostawić jeszcze wiadomość, mojemu konkurentowi. Wpadłem na bardzo ciekawy pomysł. Nie mogłem przestać podziwiać sam siebie. Nagle minąłem wysokiego mężczyznę, włosy do pasa, szedł sam. Zatrzymałem się kawałek przed nim, spojrzałem w lusterka, aby upewnić się, że nikogo nie ma w pobliżu i postanowiłem zaproponować mu przejażdżkę. Szybkim ruchem skręciłem mu kark, tak będzie łatwiej. Zawiozłem go na przedmieścia, wziąłem nóż, igłę i sztywną, czarną nić. Starannie i ostrożnie wydłubałem mu oczy. Następnie z chirurgiczną precyzję wszyłem mu je w otwarte dłonie. To było jak objawienie, nie mogłem nasycić oczu wym widokiem. Przykryłem go plandeką, aby nic nie naruszyło mojego dzieła, przed policją i odjechałem. W domu obmyłem się z krwi i mogłem już spokojnie zasnąć, rozmyślając nad następnym posunięciem mojego rywala. 

niedziela, 8 września 2013

24.Equilibrium.

Znów ze snu zerwał mnie Russel, powiedział że muszę coś zobaczyć. Godzinę później byłem we wskazanym miejscu, tak jak myślałem była to moja wczorajsza ofiara. Udając przejęcie i zniesmaczenie poszedłem porozmawiać z detektywem. Pokazał mi ciało dokładnie i zapytał co o tym sądzę. Musiałem nasunąć mu błędny tok myślowy. Zasugerowałem recydywistę zamkniętego przez niego lub kogoś z rodziny, znajomych takiej osoby. Zapisał to w notesie, kazał zabrać ciało i poszliśmy na kawę. Nurtowała go kwestia napisu, nie mógł przestać o tym myśleć. Rozmawialiśmy około czterdziestu minut potem poszedłem coś zjeść i wróciłem do obowiązków. Do pierwszego wykładu zostało około godziny więc zdążyłem się jeszcze przygotować. Wszedłem na salę, stanąłem przy mównicy i poczekałem na wszystkich słuchaczy. Tematem wykładu było diagnozowanie schizofrenii i sposoby podejmowania leczenia. Kilka wykładów pod rząd i byłem wolny. Zjadłem coś na mieście i wróciłem do domu. Nakarmiłem moje piranie, myślałem nad przystosowaniem ich do nowej diety- ludzkiego mięsa. Następnie wziąłem się za sprzątanie, wolę nie zatrudniać sprzątaczki z przezorności, aby przypadkiem nie natknęła się na coś niewłaściwego. Kiedy już w całym domu panował porządek spokojnie czekałem na zmierzch. Kiedy się ściemniło ubrałem czarną bluzę z kapturem, wziąłem nóż,gumowe rękawiczki i wyszedłem z domu. Paląc papierosa spokojnie przechadzałem się ulicą kiedy nagle pomyślałem "dlaczego ja to robię?". Z rozmyślań wyrwała  mnie pewna dziewczyna. Masz fajkę zapytała. Spojrzałem na nią otępiały, zanim zdążyłem odpowiedzieć usłyszałem tylko "to się pierdol" i tak szybko jak się pojawiła tak szybko znikła. Kiedy odeszła już spory kawałek pobiegłem za nią. Mam odpowiedziałem i poczęstowałem ją papierosem, podziękowała oschle i poszła dalej. Szedłem za nią kilka minut, nagle odwróciła się i zapytała czy ją śledzę, odpowiedziałem twierdząco. Po co spytała. Chcę Cię zabić i wyciągnąłem nóż. Usłyszałem tylko "jaja sobie kurwa robisz?", obróciła się i poszła. Nie mogłem się otrząsnąć, to był dla mnie szok. Schowałem nóż i poszedłem dalej, w stronę parku. Było już późno i nikt się tam nie szwendał, spotkałem tylko młodą kobietę. Minąłem ją spokojnie po czym finezyjni obróciłem się i wbiłem jej nóż koło łopatki, przez rękaw zakryłem jej usta a drugą ręką ściskałem jej szyję. Kiedy już uszło z niej życie zaciągnąłem ciało w krzaki, z legitymacji wynikało że była pielęgniarką w pobliskim szpitalu, wracała pewnie z popołudniowej zmiany. Odciąłem jej palce, ułożyłem z nich inicjały R.M, jako znak dla mojego przyjaciela. Następnie stwierdziłem że zrobię coś innego niż zwykle, jeśli nie chcę być złapany muszę działać kreatynie, nieobliczalnie, dziko. Wyjąłem gałki oczne i włożyłem je do pochwy ofiary. Kopiąc złamałem jej żebra, jednym z nich przebiłem jej oba policzki na raz potem nawinąłem na nie jelita. Stwierdziłem że tyle w zupełności wystarczy, wziąłem kawałek mięsa z uda i wróciłem do domu. Od razu wrzuciłem mięso do akwarium, wykąpałem się a rękawiczki spaliłem w popielniczce na balkonie. W wiadomościach pokazali moje wczorajsze dzieło, rozpierała mnie duma, ale byłem już zmęczony, niedługo po wiadomościach zasnąłem.




Piszę dzisiaj ponieważ pewna osobo stwierdziła że się obijam bo dawno nic nie napisałem. Masa spamu o treści "kiedy następny rozdział itp" drodzy czytelnicy, nie zapominam o was, po prostu potrzebuję weny i nastroju do pisania a to zdarza się rzadko więc byłbym wdzięczny za zaprzestanie poganiania mnie, dziękuję.

poniedziałek, 19 sierpnia 2013

23. Wspaniały gość.

Ze snu wyrwał mnie telefon. Zadzwonił mój znajomy ze szkolnych lat, teraz detektyw Russel Montana. Powiedział że przenosi się na nowojorski wydział kryminologii. Będzie nadzorował sprawy okolicznych zaginięć, szukał powiązania i oczywiście sprawcy wszystkich tych morderstw. Zaprosiłem go na kolację do mnie. Musiałem jeszcze poszukać dania głównego. Nie mogła być to pierwsza lepsza osoba z ulicy. Pojechałem pod uczelnie, rozglądałem się za ofiarom. W oczy rzuciła mi się studentka medycyny. Brunetka, metr osiemdziesiąt, zadbana. Pojechałem za nią. Śledziłem ją aż do jej mieszkania, potem poszedłem za nią na górę. Upewniwszy się że nikt mnie nie obserwuje założyłem rękawiczki, zaszedłem ją od tyłu i sprawnym ruchem skręciłem jej kark. Zaciągnąłem ją na dół, poczekałem aż na chodniku będzie pusto i wepchnąłem ja na tylne siedzenia. Pojechałem do mnie. Zdjąłem głowę ze ściany, gdyż budziła już mój niesmak, a co dopiero pomyślałby mój gość. Następnie zabrałem się za ciało. Spuściłem z niej krew do torebek przeznaczonych do tego. Otworzyłem klatkę piersiową cięciem w kształcie litery y i zacząłem wyjmować narządy. Najpierw wątroba, później śledziona, jelita, serce i płuca. Następnie rozciąłem jej gardło, przeciąłem wędzidełko, kilka mięśni i wyjąłem język przez otwór na wierzch. Na plechach ofiary napisałem skalpelem 'zagrajmy detektywie Montana'. Narządy i krew włożyłem do lodówki, posprzątałem cały ten bałagan, a ciało razem z głową w gablocie porzuciłem 10 kilometrów od centrum. Wróciłem i wziąłem się za przygotowywanie kolacji. Na przystawkę podam kiełbaski i jajko. Danie główne to wątróbka duszona z sosem i Viognier. Na deser podam aksamitny mus czekoladowo-pomarańczowy. Zabrałem się do roboty. Pojechałem po wina,  białeViognier- do gotowania oraz różowe Rosé, wina z Wirginii mają wspaniały bukiet. Najpierw zrobiłem kiełbaski. Jelita nadziałem zmielonymi płucami, sercem i śledzionom. Następnie obtoczyłem wątrobę w mące i delikatnie podsmażyłem. Czas już było na duszenie z jej z winem i sosem który sam przygotowałem. Najpierw odwirowałem krew oddzielając osocze, następnie odlałem osocze, wrzuciłem dojrzałe pomidory koktajlowe i zmiksowałem. Kiedy danie główne dochodziło ja wziąłem się za deser. Zdarzyłem posprzątać, przebrać się i nakryć do stołu i usłyszałem dzwonek do drzwi. Zaprosiłem gościa do środka i przyniosłem przystawkę. Russel był zachwycony moją kuchnią. Pytał co to za mięso, odpowiedziałem 'wieprzowina najlepszej klasy'. Wieczór minął mi w spaniałym towarzystwie starego przyjaciela. Od jutra zaczyna pracę więc nie mógł być moim gościem zbyt długo. Po kolacji i dłuższej chwili rozmowy poszedł do swojego nowego mieszkania. Rok akademicki się zaczął więc od przyszłego tygodnia będę wykładał na pobliskim uniwersytecie. Zajęcia z psychoanalityki, cech psychopatów, sztuki perswazji i nakłaniania ludzi do swoich poglądów i kilka innych działów. Jestem w tym mieście szanowanym i bardzo cenionym psychologiem. Koniec już z imprezami i ciągłym upijaniem się, wraz z początkiem roku akademickiego wracam do dorosłego życie. Sprzątnąłem po kolacji i paląc papierosa myślałem nad kolejną zbrodnią, jakie wskazówki zostawić detektywowi, rozpocząłem tą grę wiec muszę ustalić reguły. Rozmyślania mnie znużyły więc wziąłem prysznic i ułożyłem się do snu.

środa, 14 sierpnia 2013

22. Umarł król, niech żyje król.

Poranek jak każdy inny, w powietrzu wyczuć można było swoistą świeżość. Wypiłem kawę na balkonie, później prysznic i poszedłem do pracy. Bawiąc się długopisem znużony słuchałem pacjentów. Czas dłużył mi się z minuty na minutę. Mój staromodny zegar w gabinecie wybił piątą i czas było kończyć. Poszedłem na spóźniony lunch, potem wróciłem do domu. Zmęczony prozaicznym życiem rzuciłem neseser w kąt, poluzowałem krawat i rozsiadłem się w fotelu. Cały czas myślałem o Julii, jej twarz nie schodziła mi sprzed oczu. Postanowiłem pojechać w okolicę jej miejsca zamieszkania i tam na nią poczekać. Tak też zrobiłem, czekałem jakieś dwadzieścia minut, to nie wiele. Nagle ją zobaczyłem, piękna jak zawsze. Serce zabiło mi mocniej, miałem nadzieję tylko że mnie pamięta. Podszedłem i rzuciłem spontaniczne "cześć". Z początku nie kojarzyła o co chodzi ale po kilku sekundach mnie poznała. Delikatny uśmiech zagościł na jaj twarzy. Zapytała co tu robię. Odpowiedziałem że mieszkamy w tym samym mieście i że jestem na zakupach. Gawędziliśmy kilkanaście minut o tym jak to teraz żyjemy, kto gdzie pracuje i inne głupoty. Długo nie myśląc zaproponowałem kawę i wspólne powspominanie starych czasów. Odmówiła mówiąc że to co było już nie wróci, dodała że poza tym szuka swojego chłopaka który nie wrócił w nocy do domu. Odpowiedziałem że to straszne udając przejęcie i powiedziałem że muszę już iść. Ogarnęła mnie żałość, miałem ochotę coś zniszczyć! Kochałem ją a ona tak szybko mnie spławiła. Wiedziałem że nie będzie łatwo, nie oczekiwałem cudów ale czułem się zwiedziony. Postanowiłem wyżyć się w jedyny znany mi skuteczny sposób. Pojechałem się przebrać w luźniejsze ciuchy, wziąłem siekierę wsiadłem w samochód i odjechałem. Pojechałem na drogę prowadzącą do pobliskiego miasta licząc że na trasie ktoś się nawinie. Nie myliłem się, jakaś przydrożna kurwa stała na samym początku trasy. Założyłem okulary przeciwsłoneczne i gestem dałem jej znak że dam jej zarobić. Wsiadła do samochodu i bez słowa zaczęła rozpinać mi rozporek. Zastopowałem jej mówiąc żeby zaczekała aż się zatrzymamy. Skręciłem w leśną drogę i zacząłem się rozglądać za odpowiednim miejsce. Jakieś dwa kilometry dalej była polana, wręcz idealna. Kazałem jej wysiać i oznajmiłem że idę do  bagażnika po koc. Wziąłem siekierę i uderzyłem ją obuchem w głowę. Padłą na ziemie a jej twarz pokryła się purpurą krwi. Zacząłem bez opamiętania masakrować jej ciało. Cios za ciosem. Kiedy została tylko kupa dobrze zmielonego mięsa na trawie zdałem sobie sprawę że anie trochę mi nie ulżyło. Wrzuciłem resztki w krzaki a plamę krwi zasypałem paskiem. Pojechałem wziąć prysznic uderzyłem do klubu Wild. Upodliłem się niesamowicie, przepuściłem prawie dwa tysiące. Ledwo stojąc na nogach kupiłem dwa sześciopaki w sklepie i poszedłem do domu. Napisałem sekretarce sms-a że jutro mam wolne i otworzyłem sobie piwo. Fajka za fajką, rzewnie płacząc piłem piwo. Po trzecim odpadłem. Zasnąłem w opakowaniu, nie miałem nawet siły zdjąć marynarki.

wtorek, 13 sierpnia 2013

21.Spotkanie po latach.

Wstałem o ósmej, lekko rozkojarzony. Pomyślałem że dziś czas na porządki. Podczas sprzątania natrafiłem na fotografie ze szkolnych czasów. Przeglądałem jedną za drugą aż trafiłem na jedną, na której zawiesiłem oko. Serce zabiło mi mocniej. Stałem na zdjęciu z piękną blondynkom. Na odwrocie widniał napis "Jason i Julia na zawsze razem". No i się zaczęło, wszystkie wspomnienia wróciły. Gwałtownie wstałem i rzuciłem stolikiem o ścianę. Przypomniałem sobie całą tą historię... Każdą chwilę spędzoną razem. I ten moment, kiedy popełniłem ten błąd, pozwoliłem jej odejść. Po jakimś czasie znalazła kogoś, niestety wtedy jeszcze nie zajmowałem się tym czym teraz. Przypomniałem sobie że ktoś mówił mi ostatnio że wprowadziła się niedaleko centrum. Ubrałem się pojechałem do centrum, sam nie wiem po co. Kupiłem gazetę i usiałem na ławce. Przejrzałem wiadomości, nic ciekawego. Nagle ktoś przyciągnął moją uwagę, w tłumie zauważyłem jej twarz. Na początku myślałem że mam omamy. Poszedłem w jej kierunku. Okazało się że to jednak ona, nie mogłem uwierzyć  w ten zbieg okoliczności. Kiedy już chciałem podejść nagle zauważyłem obok jakiegoś pajaca. To tan sam fagas z którym była za szkolnych czasów. Wpadłem w szał, ledwo powstrzymywałem się od rozszarpania go na ulicy. Postanowiłem pójść za nimi. W głowie już układałem sobie wizję tego co go czeka. Nikt nie może być bezkarnie z moją kobietą. Jedyna dziewczyna którą w życiu na prawdę kochałem i nadal kocham. Dotarłem za nimi na osiedle. Zacisznie, odizolowanie osiedle, jak na centrum. Zapamiętałem adres i wróciłem do domu. Wziąłem samochód, przebrałem się i odwiedziłem kilka sklepów. Zestaw na dziś to: nóż, kwas akumulatorowy, igła, dratwa, pistolet na gwoździe, sól, palnik acetylenowy i sekator. Zapaliłem papierosa i powoli udałem się w stronę jej domu. Poszedłem do najbliższego sklepu po Jacka Danielsa i wróciłem do auta. Patrząc na nasze zdjęcie piłem whisky bez opamiętania a łzy same spływały mi po policzkach. Kiedy wyszedłem zapalić zauważyłem jak wychodził wyrzucić śmieci, to była moja szansa! Pobiegłem w jego stronę, zdezorientowany nie wiedział co zrobić więc zaczął uciekać w stronę klatki schodowej. Ledwo go dogoniłem i z rozbiegu uderzyłem jego twarzą w ścianę. Stracił przytomność i wrzuciłem go do auta. Zawiozłem go do opuszczonej fabryki, po drodze kupując lejek. Przywiązałem go do rury i poszedłem do samochodu po zabawki. Zacząłem od oczy, jeszcze się nie ocknął więc nawlokłem dratwę na igłę i powoli zacząłem zaszywać mu prawą powiekę. Następnie lewę, było to trudniejsze bo był już świadomy i się rzucał. Następnie starannie ponacinałem mu ramiona i klatkę piersiową. nacięcia głębokości pół centymetra. Zacząłem równomiernie posypywać bo solą, a jego agonalne jęki były dla mnie jak najlepsza muzyka. Długi się nie zastanawiając wcisnąłem mu lejek w gardło i zacząłem wlewać kwas. Miotał się jak paralityk. Był już na granicy życia i śmierci więc stwierdziłem że przechylę szalę upokarzając go- kastracją. Kiedy już wyzionął ducha zacząłem okładać go jak worek bokserski. Zmasakrowane zwłoki wrzuciłem do fabrycznego pieca. Nikt tu nie zagląda więc nikt nie znajdzie go przez około pół roku. Zadowolony z siebie wróciłem do domu. Wziąłem prysznic i  zasnąłem planując nasze idealne spotkanie po latach.

poniedziałek, 15 lipca 2013

20.Burzowe chmury.

Obudziłem się lekko po trzynastej. Za czarne chmury złowieszczo unosiły się nad miastem. Grzmot wystraszył ptaki z balkonu. Zrobiłem kawę i usiadłem przed komputerem. Poczta, wiadomości, YouTube. Wziąłem prysznic, zjadłem coś i wyszedłem z domu. Lało niemiłosiernie. Schowałem się na przystanku autobusowym. Stała tam urodziwa brunetka, brązowe oczy, dobrze ubrana. Miała na imię Jenny. Powiedziałem że mieszkam niedaleko i zaprosiłem ją na kawę. Cali przemoczeni weszliśmy do mieszkania. Zaparzyłem kawę i czas płynął nam miło przy rozmowie. Po dwóch godzina musiała  już iść, ale umówiliśmy się na kolację. Kiedy tylko wyszła zacząłem układać sobie w głowie plan. Obiad zjadłem jak zwykle na mieście. Wyszykowałem się i podjechałem pod jej dom o umówionej godzinie. Pojechaliśmy do najlepszej restauracji w mieście. Zamówiłem szampana za 1800$ i wybrane przez nas dania. Kolacja była przyjemna, świetne jedzenie, towarzystwo ale dość już tym sentymentów. Chciałem ją tylko zerżnąć i zabić. Pojechaliśmy do niej. Duży dom, nowoczesny wystrój. W domu czekał mały pudelek. Od razu poszliśmy do sypialni. Było nieziemsko, robiliśmy to kilka razy przez trzy godziny. Już po, wzięliśmy razem prysznic. Udałem się do kuchni, pod pretekstem napicia się wody. Wziąłem wałek i ogłuszyłem dziewczynę jednym ciosem. Pies zaczął głośno szczekać i  ugryzł mnie w kostkę. Wpadłem w furię i z wyrachowaniem zdeptałem mu czaszkę. Załadowałem Jenny do samochodu, związałem i odjechałem. Udałem się w głąb lasu,  60 mil od jej miejsca zamieszkania. Wyjąłem z bagażnika duży nóż i wyrzuciłem ją z wozu. Zaczęła krzyczeć, więc kopnąłem ją w żuchwę, paskudny widok. Postanowiłem się zabawić. Przywiązałem ją do dużego drzewa. Nazbierałem kilkadziesiąt kamieni i zacząłem ciskać w nią jeden za drugim, omijając czaszkę. Wyła z bólu. Kiedy skończyły się kamienie wyjąłem zapalniczkę samochodową i przypaliłem jej sutki. Nie wytrzymała i zemdlała. Ocuciłem ją, stanąłem pięć metrów dalej i dręczyłem ją psychicznie, każąc jej czekać na mój następny ruch. W końcu wziąłem nóż i rzuciłem nim w jej głowę. Idealnie wbił się w środek czoła. Wyjąłem nóż, polałem zwłoki benzyną i wsiadłem do auta. Odjeżdżając rzuciłem na nią palącą się zapałkę. Kiedy wróciłem do domu było już po szóstej. Byłem cholernie zmęczony. Położyłem się i zasnąłem oglądając telewizję.

niedziela, 23 czerwca 2013

19. Nałogowy zabójca.

Obudziłem się z butelką w dłoni. Nie zdziwiło mnie to, czuję, że wymyka mi się to z pod kontroli. Wstałem z łóżka,napiłem się wody i spojrzałem na ścianę. Wisiało tam  moje wczorajsze trofeum. Byłem zachwycony, nadal była piękna. W moich oczach nigdy nie utraci życia. Wyszedłem na balkon zapalić, potem prysznic i do pracy. Dziś w gabinecie odwiedził mnie człowiek który nie potrafił się pogodzić ze śmiercią żony. Nie żyje od czterech lat, a ona nadal mów że z nią mieszka, że z nią rozmawia, śpi, je. Wypisałem mu skierowanie na obowiązkowe terapie oraz receptę na chlorpromazynę. Po pracy zjadłem obiad na mieście i wróciłem do domu. Zwykły dzień, mechaniczne czynności. Zdjąłem krawat, usiadłem przed telewizorem i włączyłem wiadomości. Wszystkie stacje mówiły o "masakrze młodej pary" i o "dziewczynie bez głowy". Policja podwoiła patrole na ulicach, całe miasto aż huczało o seryjnym mordercy. Poczułem dumę która przepełniła mnie całego. Byłem w pewien sposób sławny. Postanowiłem to opić,wziąłem płaszcz i wyszedłem.  Pod domem odpaliłem papierosa i ruszyłem w stronę stacji metra. Po kilkunastu minutach czas było wysiadać. Poszedłem do mojego ulubionego klubu. Tradycyjnie uciąłem sobie pogawędkę z ochroniarzem. Usiadłem przy tym samym krześle co przy każdej wizycie. Barman wiedział już co mam mi podać. Wypiłem kilka kolejek. Po jakimś czasie dosiadły się do mnie dwie piękne panie. Skończyliśmy w toalecie. Było ostro, zapłaciłem rachunek i opuściłem lokal. Kolejna fajka. Postanowiłem że dzisiaj odpuszczę, za duże ryzyko. Policja patroluje ulice, ja jestem już dość wstawiony, nie było sensu się narażać. Ale to silniejsze ode mnie, to mój nałóg. Smak krwi, to uczucie kiedy wraz z nią upływa życie. Dźwięk łamanych kości i ten widok, bezcenne. Musiałem dzisiaj pozbawić kogoś życia, po prostu musiałem. Wracałem do domu z nadzieją że spotkam po drodze ofiarę. Tak też się stało. Młoda kobieta prowadziła swojego chłopaka, był bardzo pijany. Była okropnie zdenerwowana, krzyczała na niego i wyzywała. Podszedłem i zapytałem czy mogę w czymś pomóc. Nie, odburknęła wściekła. Nałożyłem rękawiczki, ona zmierzyła mnie wzrokiem. Zanim zdążyła domyślić się co mam zamiar zrobić uderzyłem ją w skroń. Wiedziałem że nie mam wiele czasu więc postanowiłem zrobić to szybko. Chłopakowi od razu skręciłem kark. Następnie rozbiłem butelkę od piwa która leżała obok. Wyszedł mi tak zwany tulipan. Wbiłem jej go w szyję i obracałem dla wzmożenie bólu. Innym kawałkiem szkła zrobiłem jej z podbrzusza durszlak. Pospiesznie napiłem się krwi spływającej z jej szyi. Znów poczułem ten metaliczny smak, uwielbiam to. Musiałem już iść, pospiesznie poszedłem w stronę domu. Nie spotkałem po drodze już nikogo. W domu wziąłem prysznic i położyłem się do łóżka. Już zasypiałem kiedy usłyszałem żeński głos. Mówił coś w stylu "dlaczego to zrobiłeś kochanie"? Ocknąłem się i rozejrzałem po pokoju. Uznałem że za dużo dziś wypiłem i mi się przesłyszało. Wyszedłem jeszcze zapalić. Położyłem się do łóżka z powrotem i usnąłem. 

niedziela, 16 czerwca 2013

18.Żegnaj ukochana.

Ze snu wyrwał mnie telefon. Zaspany spojrzałem na ekran,Olivia,to ona dzwoniła. Momentalnie się ocknąłem,byłem już rześki. Odebrałem i usłyszałem jej słodki głos.Zapytała czy pójdę z nią za godzinę na lunch. Zgodziłem się i od razu poszedłem pod prysznic. Ubrałem najlepszą koszulę,wypastowałem buty,założyłem nawet zegarek,co robię tylko na wyjątkowe okazje. Umówiliśmy się w małej,kameralnej knajpce niedaleko centrum. Dojechałem bez problemów na umówioną godzinę. Czekałem chwilę przy stoliku numer siedem. Po pięciu minutach zjawiła się ona,piękna jak zawsze. Zamówiliśmy jedzenie i czas mijał nam na rozmowie. W pewnym momencie coś mnie tchnęło,postanowiłem powiedzieć jej o swoich uczuciach,i tak też zrobiłem. Zapytałem czy chciałaby ze mną być,powiedziałem jej że ją kocham,że to miłość od pierwszego wejrzenia. Speszyła się,powiedziała że nic z tego nie będzie,że musi wracać do pracy,przeprosiła i wyszła. Byłem zdruzgotany,nie rozumiała mnie,nikt mnie nie rozumiał. Zapłaciłem,wróciłem do samochodu i obserwowałem gdzie się kieruje. Kilka budynków dalej była księgarnia,jedna z najlepszych w mieście,tam właśnie pracowała. Czekałem godzinami aż skończy pracę. Kiedy wyszła z księgarni podjechał po nią samochód,wysiadł mężczyzna,dobrze zbudowany,przystojny,pocałował ją i szarmancko otworzył drzwi. Wściekłem się,pojechałem za nimi. Czekałem pod jej domem aż jedno z nich wyjdzie. Okazało się że to było jej mieszkanie,nagle zobaczyłem ich w oknie. Ona nago zasłaniała rolety,to co wtedy czułem było nie do opisania. Czekałem dalej,zamówiłem  kolację,zjadłem w samochodzie,kupiłem też kilka napojów energetycznych i kawę. Po sześciu godzinach wyszedł,pomyślałem że na niego jeszcze przyjdzie pora. Poszedłem na górę i zapukałem do drzwi,dokładnie wiedziałem gdzie trafię. Myślała że to jej poprzedni gość,z uśmiechem otworzyła drzwi pytając "czego zapomniałeś Fran..." w tym momencie podniosła wzrok i ujrzała mnie. Chciałem z nią tylko porozmawiać,ale ona zaczęła przeraźliwie krzyczeć. Kopnięciem w przeponę "wrzuciłem" ją do środka. Zamknąłem drzwi i zapytałem dlaczego mi to robi. Nie odpowiedziała. Zacząłem płakać,uderzałem ją w twarz raz za razem aż straciła przytomność. Przez łzy pytałem dlaczego,co zrobiłem źle. Kiedy się ocknęła leżała związana na łóżku,prosiła żebym jej nie zabijał. Powtarzałem tylko że już zawsze będziemy razem,że nie pozwolę jej odejść. Ściskałem ją mocno,z całej siły. Zaczęła się wiercić i po chwili ogarnął ją bezwład. Była martwa,lecz w moich oczach jest żywa na zawsze. Poszedłem po tasak do kuchni. Odciąłem jej głowę jednym wprawnym ruchem i włożyłem ją do pudełka wypełnionego lodem. Wziąłem jej telefon i napisałem wiadomość do jej kochasia aby jak najszybciej przyjechał. W kwadrans był już pod drzwiami. Otworzyłem drzwi i stanąłem za nimi. On wszedł do środka i zobaczył jej bezgłowe ciało na ziemi. Spanikował. Poczuł mój oddech z tyłu,odwrócił się a ja wbijając mu nóż w klatkę piersiową wrzeszczałem "to twoja wina sukinsynu,przez Ciebie nie żyje,to Ty ją zabiłeś". Upadł na podłogę. Ułożyłem jego dłoni na rączce od noża w sposób sugerujący samobójstwo,zabrałem głowę i wyszedłem. Pojechałem do domu,odpowiednio spreparowałem głowę Olivii,tak aby nie zaczęła gnić. Zaszyłem jej powieki i wsadziłem głowę do gabloty. Powiesiłem ją na ścianie,a na górze zamieściłem napis "żegnaj ukochana".

czwartek, 30 maja 2013

17.Nie mam czasu na sentymenty.

Od razu po przebudzeniu sięgnąłem ręką papierosa który leżał na stoliku i wyszedłem na balkon. Było ciepło,słońce grzało a ja powoli wypuszczając dym delektowałem się porannym papierosem. Pomyślałem ze już czas wziąć się w garść. Dopaliłem fajkę,ogarnąłem się i wyszedłem do sklepu. Kiedy wróciłem zjadłem śniadanie i poszedłem do pracy. Usiadłem przy biurku w moim gabinecie i czekałem na pacjentkę. Nagle ktoś zapukał do drzwi,otworzyłem je i zobaczyłem wysoką,zielonooką brunetkę. Pokazałem jej fotel,na którym usiadła i zaczęliśmy rozmowę. Widać było że sobie z czymś nie radziła,zapytałem o co chodzi. Okazało się że zabiła swojego partnera,ubliżał ją,bił i nie wytrzymała. Nie wiedziała co zrobić z ciałem. Zapytałem o adres i umówiliśmy się na dwudziestą,obiecałem ze jej pomogę. Po pracy zjadłem coś na mieście i wróciłem do mieszkania. Dochodziła dwudziesta,wsiadłem w samochód i pojechałem pod dom pacjentki. Mieszkała na drugim końcu miasta. Pomogłem jej znieść ciało i pojechaliśmy do starej,opuszczonej rzeźni za miastem. Przeszliśmy przez dziurę w płocie i weszliśmy do budynku. Było ciemno,włączyłem zasilanie i zapaliłem światło. Sceneria była ponura,wszędzie wisiały haki,plamy krwi,okropny smród. Przenieśliśmy ciało w głąb budynku,czas już zaczynać pomyślałem. Uderzyłem kobietę w tył głowy,kiedy straciła przytomność podniosłem ją i z trudem nabiłem na ogromny hak zwisający z sufitu. Od razu się ocknęła,zaczęła krzyczeć,echo niosło się po całej,ogromnej hali. Wyjąłem nóż i rozciąłem ubranie. Zacząłem jeździć jej po udzie ostrzem noża,była przerażona. Przeciąłem skórę,tkankę tłuszczową i wyciąłem niewielki kawałek mięsa. Zjadłem go na jej oczach. Zemdlała,nie wiem już czy z powodu nadmiernej utraty krwi czy z przerażenia. Przyniosłem z samochodu lodówkę turystyczną i butelkę. Zdjąłem ją z haka i rozprułem jej klatkę piersiową. Napełniłem butelkę krwią,wyciąłem serce,język i włożyłem do lodówki. Następnie rozciąłem jej gardło,kiedy już ujrzałem struny głosowe wyciąłem tkankę łączną i starannie wyrwałem je po kolei. Użyłem ich jako nici do zaszycia powiek. Następnie wyjąłem ich jelita i zrobiłem z nich pętlę. Zawiązałem ją facetowi na szyi i mocno zacisnąłem. Potem przybiłem go do ściany,dłońmi i stopami. Zabrałem lodówkę i wróciłem do domu. Przełożyłem organy do lodówki,nalałem krew do lampki i usiadłem przy stoliku. Przeglądałem na laptopie wiadomości. Było głośno o moich popisach. Wyszedłem jeszcze na balkon,zapaliłem,dopiłem mój pyszny trunek i poszedłem spać.