sobota, 18 maja 2013

14.Festyn.

Po przebudzeniu przypomniałem sobie o festynie w miasteczku położonym niedaleko. Ubrałem się,zjadłem,i postanowiłem tam pojechać.To idealna okazja do kontynuowania mojego hobby. Wszystko spłonęło,więc musiałem zaopatrzyć się w nowe narzędzia. Kupiłem siekierę strażacką,tasak i ruszyłem w drogę. Zatrzymałem się na stacji benzynowej,zatankowałem auto,kupiłem kawę i wróciłem na trasę.Po godzinie jazdy byłem już na miejscu.Rozejrzałem się po okolicy.Znalazłem stary,opuszczony dom jakiś kilometr od głównego placu,na którym odbywał się festyn.Wtopiłem się w tłum,zacząłem się bawić.Kilka piw,nowi znajomi,barbecue i zanim się obejrzałem był już wieczór. Zapadał zmrok,kupiłem jeszcze dwa czteropaki piwa i zapytałem nowych znajomych czy idziemy się przejść.Siekiera i tasak,a także sznur i taśma czekały już na mnie w opuszczonej ruderze. Poszedłem tam z dwoma facetami,mieli około dwudziestu pięciu lat i trzema dziewczynami około dwudziestki. Muzyka z samochodu,piwo i rozmowy,tak upłynęło nam kolejne półtorej godziny. Potem pod pretekstem załatwienia potrzeb fizjologicznych odszedłem na bok.Chwyciłem za siekierą,tasak przypiąłem do paska i wróciłem do znajomych.Wbiłem ją w jednego z mężczyzn jak w drzewo,następnie odrąbałem głowę drugiemu mężczyźnie.Jedna z dziewczyn zaczęła uciekać,rzuciłem siekierę,wbiła jej się w plecy,padła na ziemię jak kłoda.Wyjąłem tasak,kopnąłem obie dziewczyny po kolei w klatkę piersiową,po czym uciąłem im języki.Związałem dziewczyny i zabrałem się za zwłoki.Odrąbywałem im kończyny po kolei,napawając się tą chwilą.Czułem się spełniony kiedy patrzyłem na przerażone dziewczyny,które musiały oglądać moje dzieło.Kidy już każdy trup był w sześciu kawałkach zabrałem się za dziewczęta. Dawno nie czułem smaku ludzkiej krwi,serca. Rozciąłem jednej klatkę piersiową,wyrwałem serce i na oczach drugiej zjadłem je ze smakiem.Postanowiłem abstrahować od reguły że każda moja ofiara musi umrzeć.Wyprułem martwej kobiecie jelita,zrobiłem z nich naszyjnik dla żywej,z pęcherza zrobiłem jej czapkę.Wydłubałem jej oczy i zamieniłem je na oczy martwej kobiety,potem obciąłem jej dłonie. Opatrzyłem rany i poszedłem nad rzekę się umyć,potem wróciłem na festyn.Wypiłem jeszcze kilka piw,bawiłem się dobrze.Około pierwszej wróciłem do samochodu i położyłem się spać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz