środa, 13 listopada 2013

25. Rywalizacja jako naturalna potrzeba człowieka.

Profesor Black, jak to dumnie brzmi. Zostałem jednym z najpopularniejszych wykładowców w szkole, znał mnie każdy. Studentki kręciły się dookoła mnie, jak wygłodniałe piranie. Po dzisiejszym wykładzie postanowiłem umówić się z jedną z nich na kawę. Ludzie uważają to za złe, niemoralne, ale nigdy zbytnio się tym nie przejmowałem. Spotkałem się z Jennifer w małej kawiarni, niedaleko uczelni. Wyglądała olśniewająco. Zdążyłem się przywitać, zamówić kawę i przyjemne popołudnie przerwał mi telefon. Znów Russel wzywał mnie na miejsce zbrodni. Przeprosiłem dziewczynę i przełożyłem spotkanie na dziś wieczór. Lekko zdenerwowany wsiadłem do wozu, odpaliłem płytę Red Hot Chilli Pappers i nucąc pojechałem w wyznaczone miejsce. Znowu to mijanie taśmy, pokazywanie tymczasowej legitymacji i inne nużące czynności, których wymagają panowie w czarnych mundurach. W końcu przebrnąłem do Russela, był lekko blady. Chłodna mżawka padająca ja jego twarz, stwarzała wrażenie zimnej, ponurej maski. Przywitałem się i odruchowo spojrzałem w lewo, widok był odrażający. Mężczyzna, około dwudziestu pięciu lat, powieszony za wszystkie cztery kończyny. Prymitywnie rozprute podbrzusze, z którego zwisały jelita, a do nich, igłą przyczepiona wiadomość: "Przyłączę się do gry, chyba nie macie nic przeciwko?". Nurt zaciekawienia i zazdrości obiegł moje myśli. Wpatrywałem się bez słowa w to "dzieło sztuki" i myślałem kim może być sprawca. Moja pewność siebie nakazywała mi go znaleźć i zabić, abym sam mógł tworzyć na tej estradzie. Natomiast chęć rywalizacji nakazywała zabijać w coraz bardziej wymyślny sposób. Z zadumy wyrwał mnie koroner, który przyjechał zabrać zwłoki. Na analizę umówiliśmy się na jutro, więc miałem już wolne. W drodze powrotnej otępiale patrzałem, jak zlewa się wszystko wokół, postać konkurenta przywoływała skrajnie dwuznaczne odczucia. Wracając do domu zamówiłem catering, nie miałem weny kulinarnej. Wziąłem prysznic, pojedyncze krople zdawały się bombardować moją twarz, każda odmiennym pytaniem. Nagle rozległo się pukanie do drzwi, głuche echo rozeszło się po pustym mieszkaniu. Pospiesznie włożyłem spodnie i złapałem za klamkę. Jennifer wyglądała cudownie. Sukienka czerwona niczym płatki szlachetnej róży, subtelny makijaż, podkreślający jedynie jej urodę, zrobiło to na mnie wrażenie. Zagapiłem się troszeczkę, mając świadomość tego, to nie grzeczne. Poza tym stałem pół nagi w progu mieszkania. Po chwili zaprosiłem ją do środka, poleciłem, by się rozgościła i dokończyłem ubieranie. Na kolację podałem łososia, z najlepszej restauracji w mieście. Miło spędzony wieczór, świetne towarzystwo, wyborna kolacja i czerwone wino. Nie trudno się domyślić, że zmierzało to w dobrze znanym mi kierunku. Odczuwałem skrępowanie, lecz tylko przez krótką chwilę, sam nie wiem jak znaleźliśmy się w sypialni. Pomimo jej młodego wieku, była świetna w łóżku. Doszedłem kilka razy, orgazm był kosmiczny. Następnie zaproponowałem, że odwiozę ją do domu. Mieszkała jakieś dziesięć minut drogi, od mojego mieszkania. Pożegnała mnie namiętnym pocałunkiem, po czym odjechałem. Stwierdziłem, że muszę zostawić jeszcze wiadomość, mojemu konkurentowi. Wpadłem na bardzo ciekawy pomysł. Nie mogłem przestać podziwiać sam siebie. Nagle minąłem wysokiego mężczyznę, włosy do pasa, szedł sam. Zatrzymałem się kawałek przed nim, spojrzałem w lusterka, aby upewnić się, że nikogo nie ma w pobliżu i postanowiłem zaproponować mu przejażdżkę. Szybkim ruchem skręciłem mu kark, tak będzie łatwiej. Zawiozłem go na przedmieścia, wziąłem nóż, igłę i sztywną, czarną nić. Starannie i ostrożnie wydłubałem mu oczy. Następnie z chirurgiczną precyzję wszyłem mu je w otwarte dłonie. To było jak objawienie, nie mogłem nasycić oczu wym widokiem. Przykryłem go plandeką, aby nic nie naruszyło mojego dzieła, przed policją i odjechałem. W domu obmyłem się z krwi i mogłem już spokojnie zasnąć, rozmyślając nad następnym posunięciem mojego rywala. 

niedziela, 8 września 2013

24.Equilibrium.

Znów ze snu zerwał mnie Russel, powiedział że muszę coś zobaczyć. Godzinę później byłem we wskazanym miejscu, tak jak myślałem była to moja wczorajsza ofiara. Udając przejęcie i zniesmaczenie poszedłem porozmawiać z detektywem. Pokazał mi ciało dokładnie i zapytał co o tym sądzę. Musiałem nasunąć mu błędny tok myślowy. Zasugerowałem recydywistę zamkniętego przez niego lub kogoś z rodziny, znajomych takiej osoby. Zapisał to w notesie, kazał zabrać ciało i poszliśmy na kawę. Nurtowała go kwestia napisu, nie mógł przestać o tym myśleć. Rozmawialiśmy około czterdziestu minut potem poszedłem coś zjeść i wróciłem do obowiązków. Do pierwszego wykładu zostało około godziny więc zdążyłem się jeszcze przygotować. Wszedłem na salę, stanąłem przy mównicy i poczekałem na wszystkich słuchaczy. Tematem wykładu było diagnozowanie schizofrenii i sposoby podejmowania leczenia. Kilka wykładów pod rząd i byłem wolny. Zjadłem coś na mieście i wróciłem do domu. Nakarmiłem moje piranie, myślałem nad przystosowaniem ich do nowej diety- ludzkiego mięsa. Następnie wziąłem się za sprzątanie, wolę nie zatrudniać sprzątaczki z przezorności, aby przypadkiem nie natknęła się na coś niewłaściwego. Kiedy już w całym domu panował porządek spokojnie czekałem na zmierzch. Kiedy się ściemniło ubrałem czarną bluzę z kapturem, wziąłem nóż,gumowe rękawiczki i wyszedłem z domu. Paląc papierosa spokojnie przechadzałem się ulicą kiedy nagle pomyślałem "dlaczego ja to robię?". Z rozmyślań wyrwała  mnie pewna dziewczyna. Masz fajkę zapytała. Spojrzałem na nią otępiały, zanim zdążyłem odpowiedzieć usłyszałem tylko "to się pierdol" i tak szybko jak się pojawiła tak szybko znikła. Kiedy odeszła już spory kawałek pobiegłem za nią. Mam odpowiedziałem i poczęstowałem ją papierosem, podziękowała oschle i poszła dalej. Szedłem za nią kilka minut, nagle odwróciła się i zapytała czy ją śledzę, odpowiedziałem twierdząco. Po co spytała. Chcę Cię zabić i wyciągnąłem nóż. Usłyszałem tylko "jaja sobie kurwa robisz?", obróciła się i poszła. Nie mogłem się otrząsnąć, to był dla mnie szok. Schowałem nóż i poszedłem dalej, w stronę parku. Było już późno i nikt się tam nie szwendał, spotkałem tylko młodą kobietę. Minąłem ją spokojnie po czym finezyjni obróciłem się i wbiłem jej nóż koło łopatki, przez rękaw zakryłem jej usta a drugą ręką ściskałem jej szyję. Kiedy już uszło z niej życie zaciągnąłem ciało w krzaki, z legitymacji wynikało że była pielęgniarką w pobliskim szpitalu, wracała pewnie z popołudniowej zmiany. Odciąłem jej palce, ułożyłem z nich inicjały R.M, jako znak dla mojego przyjaciela. Następnie stwierdziłem że zrobię coś innego niż zwykle, jeśli nie chcę być złapany muszę działać kreatynie, nieobliczalnie, dziko. Wyjąłem gałki oczne i włożyłem je do pochwy ofiary. Kopiąc złamałem jej żebra, jednym z nich przebiłem jej oba policzki na raz potem nawinąłem na nie jelita. Stwierdziłem że tyle w zupełności wystarczy, wziąłem kawałek mięsa z uda i wróciłem do domu. Od razu wrzuciłem mięso do akwarium, wykąpałem się a rękawiczki spaliłem w popielniczce na balkonie. W wiadomościach pokazali moje wczorajsze dzieło, rozpierała mnie duma, ale byłem już zmęczony, niedługo po wiadomościach zasnąłem.




Piszę dzisiaj ponieważ pewna osobo stwierdziła że się obijam bo dawno nic nie napisałem. Masa spamu o treści "kiedy następny rozdział itp" drodzy czytelnicy, nie zapominam o was, po prostu potrzebuję weny i nastroju do pisania a to zdarza się rzadko więc byłbym wdzięczny za zaprzestanie poganiania mnie, dziękuję.

poniedziałek, 19 sierpnia 2013

23. Wspaniały gość.

Ze snu wyrwał mnie telefon. Zadzwonił mój znajomy ze szkolnych lat, teraz detektyw Russel Montana. Powiedział że przenosi się na nowojorski wydział kryminologii. Będzie nadzorował sprawy okolicznych zaginięć, szukał powiązania i oczywiście sprawcy wszystkich tych morderstw. Zaprosiłem go na kolację do mnie. Musiałem jeszcze poszukać dania głównego. Nie mogła być to pierwsza lepsza osoba z ulicy. Pojechałem pod uczelnie, rozglądałem się za ofiarom. W oczy rzuciła mi się studentka medycyny. Brunetka, metr osiemdziesiąt, zadbana. Pojechałem za nią. Śledziłem ją aż do jej mieszkania, potem poszedłem za nią na górę. Upewniwszy się że nikt mnie nie obserwuje założyłem rękawiczki, zaszedłem ją od tyłu i sprawnym ruchem skręciłem jej kark. Zaciągnąłem ją na dół, poczekałem aż na chodniku będzie pusto i wepchnąłem ja na tylne siedzenia. Pojechałem do mnie. Zdjąłem głowę ze ściany, gdyż budziła już mój niesmak, a co dopiero pomyślałby mój gość. Następnie zabrałem się za ciało. Spuściłem z niej krew do torebek przeznaczonych do tego. Otworzyłem klatkę piersiową cięciem w kształcie litery y i zacząłem wyjmować narządy. Najpierw wątroba, później śledziona, jelita, serce i płuca. Następnie rozciąłem jej gardło, przeciąłem wędzidełko, kilka mięśni i wyjąłem język przez otwór na wierzch. Na plechach ofiary napisałem skalpelem 'zagrajmy detektywie Montana'. Narządy i krew włożyłem do lodówki, posprzątałem cały ten bałagan, a ciało razem z głową w gablocie porzuciłem 10 kilometrów od centrum. Wróciłem i wziąłem się za przygotowywanie kolacji. Na przystawkę podam kiełbaski i jajko. Danie główne to wątróbka duszona z sosem i Viognier. Na deser podam aksamitny mus czekoladowo-pomarańczowy. Zabrałem się do roboty. Pojechałem po wina,  białeViognier- do gotowania oraz różowe Rosé, wina z Wirginii mają wspaniały bukiet. Najpierw zrobiłem kiełbaski. Jelita nadziałem zmielonymi płucami, sercem i śledzionom. Następnie obtoczyłem wątrobę w mące i delikatnie podsmażyłem. Czas już było na duszenie z jej z winem i sosem który sam przygotowałem. Najpierw odwirowałem krew oddzielając osocze, następnie odlałem osocze, wrzuciłem dojrzałe pomidory koktajlowe i zmiksowałem. Kiedy danie główne dochodziło ja wziąłem się za deser. Zdarzyłem posprzątać, przebrać się i nakryć do stołu i usłyszałem dzwonek do drzwi. Zaprosiłem gościa do środka i przyniosłem przystawkę. Russel był zachwycony moją kuchnią. Pytał co to za mięso, odpowiedziałem 'wieprzowina najlepszej klasy'. Wieczór minął mi w spaniałym towarzystwie starego przyjaciela. Od jutra zaczyna pracę więc nie mógł być moim gościem zbyt długo. Po kolacji i dłuższej chwili rozmowy poszedł do swojego nowego mieszkania. Rok akademicki się zaczął więc od przyszłego tygodnia będę wykładał na pobliskim uniwersytecie. Zajęcia z psychoanalityki, cech psychopatów, sztuki perswazji i nakłaniania ludzi do swoich poglądów i kilka innych działów. Jestem w tym mieście szanowanym i bardzo cenionym psychologiem. Koniec już z imprezami i ciągłym upijaniem się, wraz z początkiem roku akademickiego wracam do dorosłego życie. Sprzątnąłem po kolacji i paląc papierosa myślałem nad kolejną zbrodnią, jakie wskazówki zostawić detektywowi, rozpocząłem tą grę wiec muszę ustalić reguły. Rozmyślania mnie znużyły więc wziąłem prysznic i ułożyłem się do snu.

środa, 14 sierpnia 2013

22. Umarł król, niech żyje król.

Poranek jak każdy inny, w powietrzu wyczuć można było swoistą świeżość. Wypiłem kawę na balkonie, później prysznic i poszedłem do pracy. Bawiąc się długopisem znużony słuchałem pacjentów. Czas dłużył mi się z minuty na minutę. Mój staromodny zegar w gabinecie wybił piątą i czas było kończyć. Poszedłem na spóźniony lunch, potem wróciłem do domu. Zmęczony prozaicznym życiem rzuciłem neseser w kąt, poluzowałem krawat i rozsiadłem się w fotelu. Cały czas myślałem o Julii, jej twarz nie schodziła mi sprzed oczu. Postanowiłem pojechać w okolicę jej miejsca zamieszkania i tam na nią poczekać. Tak też zrobiłem, czekałem jakieś dwadzieścia minut, to nie wiele. Nagle ją zobaczyłem, piękna jak zawsze. Serce zabiło mi mocniej, miałem nadzieję tylko że mnie pamięta. Podszedłem i rzuciłem spontaniczne "cześć". Z początku nie kojarzyła o co chodzi ale po kilku sekundach mnie poznała. Delikatny uśmiech zagościł na jaj twarzy. Zapytała co tu robię. Odpowiedziałem że mieszkamy w tym samym mieście i że jestem na zakupach. Gawędziliśmy kilkanaście minut o tym jak to teraz żyjemy, kto gdzie pracuje i inne głupoty. Długo nie myśląc zaproponowałem kawę i wspólne powspominanie starych czasów. Odmówiła mówiąc że to co było już nie wróci, dodała że poza tym szuka swojego chłopaka który nie wrócił w nocy do domu. Odpowiedziałem że to straszne udając przejęcie i powiedziałem że muszę już iść. Ogarnęła mnie żałość, miałem ochotę coś zniszczyć! Kochałem ją a ona tak szybko mnie spławiła. Wiedziałem że nie będzie łatwo, nie oczekiwałem cudów ale czułem się zwiedziony. Postanowiłem wyżyć się w jedyny znany mi skuteczny sposób. Pojechałem się przebrać w luźniejsze ciuchy, wziąłem siekierę wsiadłem w samochód i odjechałem. Pojechałem na drogę prowadzącą do pobliskiego miasta licząc że na trasie ktoś się nawinie. Nie myliłem się, jakaś przydrożna kurwa stała na samym początku trasy. Założyłem okulary przeciwsłoneczne i gestem dałem jej znak że dam jej zarobić. Wsiadła do samochodu i bez słowa zaczęła rozpinać mi rozporek. Zastopowałem jej mówiąc żeby zaczekała aż się zatrzymamy. Skręciłem w leśną drogę i zacząłem się rozglądać za odpowiednim miejsce. Jakieś dwa kilometry dalej była polana, wręcz idealna. Kazałem jej wysiać i oznajmiłem że idę do  bagażnika po koc. Wziąłem siekierę i uderzyłem ją obuchem w głowę. Padłą na ziemie a jej twarz pokryła się purpurą krwi. Zacząłem bez opamiętania masakrować jej ciało. Cios za ciosem. Kiedy została tylko kupa dobrze zmielonego mięsa na trawie zdałem sobie sprawę że anie trochę mi nie ulżyło. Wrzuciłem resztki w krzaki a plamę krwi zasypałem paskiem. Pojechałem wziąć prysznic uderzyłem do klubu Wild. Upodliłem się niesamowicie, przepuściłem prawie dwa tysiące. Ledwo stojąc na nogach kupiłem dwa sześciopaki w sklepie i poszedłem do domu. Napisałem sekretarce sms-a że jutro mam wolne i otworzyłem sobie piwo. Fajka za fajką, rzewnie płacząc piłem piwo. Po trzecim odpadłem. Zasnąłem w opakowaniu, nie miałem nawet siły zdjąć marynarki.

wtorek, 13 sierpnia 2013

21.Spotkanie po latach.

Wstałem o ósmej, lekko rozkojarzony. Pomyślałem że dziś czas na porządki. Podczas sprzątania natrafiłem na fotografie ze szkolnych czasów. Przeglądałem jedną za drugą aż trafiłem na jedną, na której zawiesiłem oko. Serce zabiło mi mocniej. Stałem na zdjęciu z piękną blondynkom. Na odwrocie widniał napis "Jason i Julia na zawsze razem". No i się zaczęło, wszystkie wspomnienia wróciły. Gwałtownie wstałem i rzuciłem stolikiem o ścianę. Przypomniałem sobie całą tą historię... Każdą chwilę spędzoną razem. I ten moment, kiedy popełniłem ten błąd, pozwoliłem jej odejść. Po jakimś czasie znalazła kogoś, niestety wtedy jeszcze nie zajmowałem się tym czym teraz. Przypomniałem sobie że ktoś mówił mi ostatnio że wprowadziła się niedaleko centrum. Ubrałem się pojechałem do centrum, sam nie wiem po co. Kupiłem gazetę i usiałem na ławce. Przejrzałem wiadomości, nic ciekawego. Nagle ktoś przyciągnął moją uwagę, w tłumie zauważyłem jej twarz. Na początku myślałem że mam omamy. Poszedłem w jej kierunku. Okazało się że to jednak ona, nie mogłem uwierzyć  w ten zbieg okoliczności. Kiedy już chciałem podejść nagle zauważyłem obok jakiegoś pajaca. To tan sam fagas z którym była za szkolnych czasów. Wpadłem w szał, ledwo powstrzymywałem się od rozszarpania go na ulicy. Postanowiłem pójść za nimi. W głowie już układałem sobie wizję tego co go czeka. Nikt nie może być bezkarnie z moją kobietą. Jedyna dziewczyna którą w życiu na prawdę kochałem i nadal kocham. Dotarłem za nimi na osiedle. Zacisznie, odizolowanie osiedle, jak na centrum. Zapamiętałem adres i wróciłem do domu. Wziąłem samochód, przebrałem się i odwiedziłem kilka sklepów. Zestaw na dziś to: nóż, kwas akumulatorowy, igła, dratwa, pistolet na gwoździe, sól, palnik acetylenowy i sekator. Zapaliłem papierosa i powoli udałem się w stronę jej domu. Poszedłem do najbliższego sklepu po Jacka Danielsa i wróciłem do auta. Patrząc na nasze zdjęcie piłem whisky bez opamiętania a łzy same spływały mi po policzkach. Kiedy wyszedłem zapalić zauważyłem jak wychodził wyrzucić śmieci, to była moja szansa! Pobiegłem w jego stronę, zdezorientowany nie wiedział co zrobić więc zaczął uciekać w stronę klatki schodowej. Ledwo go dogoniłem i z rozbiegu uderzyłem jego twarzą w ścianę. Stracił przytomność i wrzuciłem go do auta. Zawiozłem go do opuszczonej fabryki, po drodze kupując lejek. Przywiązałem go do rury i poszedłem do samochodu po zabawki. Zacząłem od oczy, jeszcze się nie ocknął więc nawlokłem dratwę na igłę i powoli zacząłem zaszywać mu prawą powiekę. Następnie lewę, było to trudniejsze bo był już świadomy i się rzucał. Następnie starannie ponacinałem mu ramiona i klatkę piersiową. nacięcia głębokości pół centymetra. Zacząłem równomiernie posypywać bo solą, a jego agonalne jęki były dla mnie jak najlepsza muzyka. Długi się nie zastanawiając wcisnąłem mu lejek w gardło i zacząłem wlewać kwas. Miotał się jak paralityk. Był już na granicy życia i śmierci więc stwierdziłem że przechylę szalę upokarzając go- kastracją. Kiedy już wyzionął ducha zacząłem okładać go jak worek bokserski. Zmasakrowane zwłoki wrzuciłem do fabrycznego pieca. Nikt tu nie zagląda więc nikt nie znajdzie go przez około pół roku. Zadowolony z siebie wróciłem do domu. Wziąłem prysznic i  zasnąłem planując nasze idealne spotkanie po latach.

poniedziałek, 15 lipca 2013

20.Burzowe chmury.

Obudziłem się lekko po trzynastej. Za czarne chmury złowieszczo unosiły się nad miastem. Grzmot wystraszył ptaki z balkonu. Zrobiłem kawę i usiadłem przed komputerem. Poczta, wiadomości, YouTube. Wziąłem prysznic, zjadłem coś i wyszedłem z domu. Lało niemiłosiernie. Schowałem się na przystanku autobusowym. Stała tam urodziwa brunetka, brązowe oczy, dobrze ubrana. Miała na imię Jenny. Powiedziałem że mieszkam niedaleko i zaprosiłem ją na kawę. Cali przemoczeni weszliśmy do mieszkania. Zaparzyłem kawę i czas płynął nam miło przy rozmowie. Po dwóch godzina musiała  już iść, ale umówiliśmy się na kolację. Kiedy tylko wyszła zacząłem układać sobie w głowie plan. Obiad zjadłem jak zwykle na mieście. Wyszykowałem się i podjechałem pod jej dom o umówionej godzinie. Pojechaliśmy do najlepszej restauracji w mieście. Zamówiłem szampana za 1800$ i wybrane przez nas dania. Kolacja była przyjemna, świetne jedzenie, towarzystwo ale dość już tym sentymentów. Chciałem ją tylko zerżnąć i zabić. Pojechaliśmy do niej. Duży dom, nowoczesny wystrój. W domu czekał mały pudelek. Od razu poszliśmy do sypialni. Było nieziemsko, robiliśmy to kilka razy przez trzy godziny. Już po, wzięliśmy razem prysznic. Udałem się do kuchni, pod pretekstem napicia się wody. Wziąłem wałek i ogłuszyłem dziewczynę jednym ciosem. Pies zaczął głośno szczekać i  ugryzł mnie w kostkę. Wpadłem w furię i z wyrachowaniem zdeptałem mu czaszkę. Załadowałem Jenny do samochodu, związałem i odjechałem. Udałem się w głąb lasu,  60 mil od jej miejsca zamieszkania. Wyjąłem z bagażnika duży nóż i wyrzuciłem ją z wozu. Zaczęła krzyczeć, więc kopnąłem ją w żuchwę, paskudny widok. Postanowiłem się zabawić. Przywiązałem ją do dużego drzewa. Nazbierałem kilkadziesiąt kamieni i zacząłem ciskać w nią jeden za drugim, omijając czaszkę. Wyła z bólu. Kiedy skończyły się kamienie wyjąłem zapalniczkę samochodową i przypaliłem jej sutki. Nie wytrzymała i zemdlała. Ocuciłem ją, stanąłem pięć metrów dalej i dręczyłem ją psychicznie, każąc jej czekać na mój następny ruch. W końcu wziąłem nóż i rzuciłem nim w jej głowę. Idealnie wbił się w środek czoła. Wyjąłem nóż, polałem zwłoki benzyną i wsiadłem do auta. Odjeżdżając rzuciłem na nią palącą się zapałkę. Kiedy wróciłem do domu było już po szóstej. Byłem cholernie zmęczony. Położyłem się i zasnąłem oglądając telewizję.

niedziela, 23 czerwca 2013

19. Nałogowy zabójca.

Obudziłem się z butelką w dłoni. Nie zdziwiło mnie to, czuję, że wymyka mi się to z pod kontroli. Wstałem z łóżka,napiłem się wody i spojrzałem na ścianę. Wisiało tam  moje wczorajsze trofeum. Byłem zachwycony, nadal była piękna. W moich oczach nigdy nie utraci życia. Wyszedłem na balkon zapalić, potem prysznic i do pracy. Dziś w gabinecie odwiedził mnie człowiek który nie potrafił się pogodzić ze śmiercią żony. Nie żyje od czterech lat, a ona nadal mów że z nią mieszka, że z nią rozmawia, śpi, je. Wypisałem mu skierowanie na obowiązkowe terapie oraz receptę na chlorpromazynę. Po pracy zjadłem obiad na mieście i wróciłem do domu. Zwykły dzień, mechaniczne czynności. Zdjąłem krawat, usiadłem przed telewizorem i włączyłem wiadomości. Wszystkie stacje mówiły o "masakrze młodej pary" i o "dziewczynie bez głowy". Policja podwoiła patrole na ulicach, całe miasto aż huczało o seryjnym mordercy. Poczułem dumę która przepełniła mnie całego. Byłem w pewien sposób sławny. Postanowiłem to opić,wziąłem płaszcz i wyszedłem.  Pod domem odpaliłem papierosa i ruszyłem w stronę stacji metra. Po kilkunastu minutach czas było wysiadać. Poszedłem do mojego ulubionego klubu. Tradycyjnie uciąłem sobie pogawędkę z ochroniarzem. Usiadłem przy tym samym krześle co przy każdej wizycie. Barman wiedział już co mam mi podać. Wypiłem kilka kolejek. Po jakimś czasie dosiadły się do mnie dwie piękne panie. Skończyliśmy w toalecie. Było ostro, zapłaciłem rachunek i opuściłem lokal. Kolejna fajka. Postanowiłem że dzisiaj odpuszczę, za duże ryzyko. Policja patroluje ulice, ja jestem już dość wstawiony, nie było sensu się narażać. Ale to silniejsze ode mnie, to mój nałóg. Smak krwi, to uczucie kiedy wraz z nią upływa życie. Dźwięk łamanych kości i ten widok, bezcenne. Musiałem dzisiaj pozbawić kogoś życia, po prostu musiałem. Wracałem do domu z nadzieją że spotkam po drodze ofiarę. Tak też się stało. Młoda kobieta prowadziła swojego chłopaka, był bardzo pijany. Była okropnie zdenerwowana, krzyczała na niego i wyzywała. Podszedłem i zapytałem czy mogę w czymś pomóc. Nie, odburknęła wściekła. Nałożyłem rękawiczki, ona zmierzyła mnie wzrokiem. Zanim zdążyła domyślić się co mam zamiar zrobić uderzyłem ją w skroń. Wiedziałem że nie mam wiele czasu więc postanowiłem zrobić to szybko. Chłopakowi od razu skręciłem kark. Następnie rozbiłem butelkę od piwa która leżała obok. Wyszedł mi tak zwany tulipan. Wbiłem jej go w szyję i obracałem dla wzmożenie bólu. Innym kawałkiem szkła zrobiłem jej z podbrzusza durszlak. Pospiesznie napiłem się krwi spływającej z jej szyi. Znów poczułem ten metaliczny smak, uwielbiam to. Musiałem już iść, pospiesznie poszedłem w stronę domu. Nie spotkałem po drodze już nikogo. W domu wziąłem prysznic i położyłem się do łóżka. Już zasypiałem kiedy usłyszałem żeński głos. Mówił coś w stylu "dlaczego to zrobiłeś kochanie"? Ocknąłem się i rozejrzałem po pokoju. Uznałem że za dużo dziś wypiłem i mi się przesłyszało. Wyszedłem jeszcze zapalić. Położyłem się do łóżka z powrotem i usnąłem. 

niedziela, 16 czerwca 2013

18.Żegnaj ukochana.

Ze snu wyrwał mnie telefon. Zaspany spojrzałem na ekran,Olivia,to ona dzwoniła. Momentalnie się ocknąłem,byłem już rześki. Odebrałem i usłyszałem jej słodki głos.Zapytała czy pójdę z nią za godzinę na lunch. Zgodziłem się i od razu poszedłem pod prysznic. Ubrałem najlepszą koszulę,wypastowałem buty,założyłem nawet zegarek,co robię tylko na wyjątkowe okazje. Umówiliśmy się w małej,kameralnej knajpce niedaleko centrum. Dojechałem bez problemów na umówioną godzinę. Czekałem chwilę przy stoliku numer siedem. Po pięciu minutach zjawiła się ona,piękna jak zawsze. Zamówiliśmy jedzenie i czas mijał nam na rozmowie. W pewnym momencie coś mnie tchnęło,postanowiłem powiedzieć jej o swoich uczuciach,i tak też zrobiłem. Zapytałem czy chciałaby ze mną być,powiedziałem jej że ją kocham,że to miłość od pierwszego wejrzenia. Speszyła się,powiedziała że nic z tego nie będzie,że musi wracać do pracy,przeprosiła i wyszła. Byłem zdruzgotany,nie rozumiała mnie,nikt mnie nie rozumiał. Zapłaciłem,wróciłem do samochodu i obserwowałem gdzie się kieruje. Kilka budynków dalej była księgarnia,jedna z najlepszych w mieście,tam właśnie pracowała. Czekałem godzinami aż skończy pracę. Kiedy wyszła z księgarni podjechał po nią samochód,wysiadł mężczyzna,dobrze zbudowany,przystojny,pocałował ją i szarmancko otworzył drzwi. Wściekłem się,pojechałem za nimi. Czekałem pod jej domem aż jedno z nich wyjdzie. Okazało się że to było jej mieszkanie,nagle zobaczyłem ich w oknie. Ona nago zasłaniała rolety,to co wtedy czułem było nie do opisania. Czekałem dalej,zamówiłem  kolację,zjadłem w samochodzie,kupiłem też kilka napojów energetycznych i kawę. Po sześciu godzinach wyszedł,pomyślałem że na niego jeszcze przyjdzie pora. Poszedłem na górę i zapukałem do drzwi,dokładnie wiedziałem gdzie trafię. Myślała że to jej poprzedni gość,z uśmiechem otworzyła drzwi pytając "czego zapomniałeś Fran..." w tym momencie podniosła wzrok i ujrzała mnie. Chciałem z nią tylko porozmawiać,ale ona zaczęła przeraźliwie krzyczeć. Kopnięciem w przeponę "wrzuciłem" ją do środka. Zamknąłem drzwi i zapytałem dlaczego mi to robi. Nie odpowiedziała. Zacząłem płakać,uderzałem ją w twarz raz za razem aż straciła przytomność. Przez łzy pytałem dlaczego,co zrobiłem źle. Kiedy się ocknęła leżała związana na łóżku,prosiła żebym jej nie zabijał. Powtarzałem tylko że już zawsze będziemy razem,że nie pozwolę jej odejść. Ściskałem ją mocno,z całej siły. Zaczęła się wiercić i po chwili ogarnął ją bezwład. Była martwa,lecz w moich oczach jest żywa na zawsze. Poszedłem po tasak do kuchni. Odciąłem jej głowę jednym wprawnym ruchem i włożyłem ją do pudełka wypełnionego lodem. Wziąłem jej telefon i napisałem wiadomość do jej kochasia aby jak najszybciej przyjechał. W kwadrans był już pod drzwiami. Otworzyłem drzwi i stanąłem za nimi. On wszedł do środka i zobaczył jej bezgłowe ciało na ziemi. Spanikował. Poczuł mój oddech z tyłu,odwrócił się a ja wbijając mu nóż w klatkę piersiową wrzeszczałem "to twoja wina sukinsynu,przez Ciebie nie żyje,to Ty ją zabiłeś". Upadł na podłogę. Ułożyłem jego dłoni na rączce od noża w sposób sugerujący samobójstwo,zabrałem głowę i wyszedłem. Pojechałem do domu,odpowiednio spreparowałem głowę Olivii,tak aby nie zaczęła gnić. Zaszyłem jej powieki i wsadziłem głowę do gabloty. Powiesiłem ją na ścianie,a na górze zamieściłem napis "żegnaj ukochana".

czwartek, 30 maja 2013

17.Nie mam czasu na sentymenty.

Od razu po przebudzeniu sięgnąłem ręką papierosa który leżał na stoliku i wyszedłem na balkon. Było ciepło,słońce grzało a ja powoli wypuszczając dym delektowałem się porannym papierosem. Pomyślałem ze już czas wziąć się w garść. Dopaliłem fajkę,ogarnąłem się i wyszedłem do sklepu. Kiedy wróciłem zjadłem śniadanie i poszedłem do pracy. Usiadłem przy biurku w moim gabinecie i czekałem na pacjentkę. Nagle ktoś zapukał do drzwi,otworzyłem je i zobaczyłem wysoką,zielonooką brunetkę. Pokazałem jej fotel,na którym usiadła i zaczęliśmy rozmowę. Widać było że sobie z czymś nie radziła,zapytałem o co chodzi. Okazało się że zabiła swojego partnera,ubliżał ją,bił i nie wytrzymała. Nie wiedziała co zrobić z ciałem. Zapytałem o adres i umówiliśmy się na dwudziestą,obiecałem ze jej pomogę. Po pracy zjadłem coś na mieście i wróciłem do mieszkania. Dochodziła dwudziesta,wsiadłem w samochód i pojechałem pod dom pacjentki. Mieszkała na drugim końcu miasta. Pomogłem jej znieść ciało i pojechaliśmy do starej,opuszczonej rzeźni za miastem. Przeszliśmy przez dziurę w płocie i weszliśmy do budynku. Było ciemno,włączyłem zasilanie i zapaliłem światło. Sceneria była ponura,wszędzie wisiały haki,plamy krwi,okropny smród. Przenieśliśmy ciało w głąb budynku,czas już zaczynać pomyślałem. Uderzyłem kobietę w tył głowy,kiedy straciła przytomność podniosłem ją i z trudem nabiłem na ogromny hak zwisający z sufitu. Od razu się ocknęła,zaczęła krzyczeć,echo niosło się po całej,ogromnej hali. Wyjąłem nóż i rozciąłem ubranie. Zacząłem jeździć jej po udzie ostrzem noża,była przerażona. Przeciąłem skórę,tkankę tłuszczową i wyciąłem niewielki kawałek mięsa. Zjadłem go na jej oczach. Zemdlała,nie wiem już czy z powodu nadmiernej utraty krwi czy z przerażenia. Przyniosłem z samochodu lodówkę turystyczną i butelkę. Zdjąłem ją z haka i rozprułem jej klatkę piersiową. Napełniłem butelkę krwią,wyciąłem serce,język i włożyłem do lodówki. Następnie rozciąłem jej gardło,kiedy już ujrzałem struny głosowe wyciąłem tkankę łączną i starannie wyrwałem je po kolei. Użyłem ich jako nici do zaszycia powiek. Następnie wyjąłem ich jelita i zrobiłem z nich pętlę. Zawiązałem ją facetowi na szyi i mocno zacisnąłem. Potem przybiłem go do ściany,dłońmi i stopami. Zabrałem lodówkę i wróciłem do domu. Przełożyłem organy do lodówki,nalałem krew do lampki i usiadłem przy stoliku. Przeglądałem na laptopie wiadomości. Było głośno o moich popisach. Wyszedłem jeszcze na balkon,zapaliłem,dopiłem mój pyszny trunek i poszedłem spać.

piątek, 24 maja 2013

16.Koszmar.

Obudziłem się w środku nocy,cały roztrzęsiony,miałem koszmarny sen. Głos we śnie ciągle powtarzał że już nigdy jej nie zobaczę,że ona nigdy nie obdarzy uczuciem kogoś takiego jak ja. Minuty mijały a ja wciąż nie mogłem się otrząsnąć. W końcu wstałem,podszedłem do lustra i z łzami w oczach obiecywałem sobie że się nie poddam,znajdę ją bez względu na wszystko. Szybki prysznic,śniadanie i byłem gotowy do wyjścia. Musiałem pójść do pracy,już i tak wziąłem za dużo wolnego. Ciągle miałem jej uśmiech przed oczami. W pracy czas dłużył mi się w nie skończoność. W końcu ostatni pacjent i mogłem wrócić do mieszkania. Kiedy tylko przekroczyłem próg moich drzwi upadłem na kolana i zacząłem płakać. Nie wiem co się ze mną działo. Od kilku dni miałem okropny humor. Poszedłem do kuchni,wziąłem nóż  i pospiesznie wyszedłem na zewnątrz. Odpaliłem papierosa i poszedłem w kierunku centrum. Mijałem ludzi,ich twarze wydawały się obce,byłem bardzo roztrzęsiony. Nagle stało się coś czego się nie spodziewałem,zauważyłem Olivię. Podszedłem do niej,zapytałem czy mnie pamięta,to przypadkowe spotkanie pobudziło mój organizm do wydzielania endorfiny. Odpowiedziała twierdząco,lecz się spieszyła. Dałem jej swój numer i powiedziałem żeby zadzwoniła kiedy będzie wolna. Powiedziała że odezwie się jeszcze dzisiaj. Szczęśliwy poszedłem do klubu. Znów zapaliłem papierosa z ochroniarzem i wszedłem do środka. To samo miejsce,to samo zamówienie,ten sam barman. Wypiłem jedną szklankę,potem kolejną,czas mijał,godzina za godziną. Nachalnie sprawdzałem telefon,lecz to na nic,nie zadzwoniła. Straciłem już nadzieję. Zapłaciłem rachunek i wyszedłem. Odpaliłem papierosa i poszedłem w stronę domu. Zastanawiałem się czy coś jej wypadło,czy to ze mną coś nie tak. Szedłem pustą alejką nagle zza rogu wyłoniła się dziewczyną,około dwudziestu pięciu lat. Długo nie myśląc wyjąłem nóż,rozejrzałem się dookoła i podszedłem do niej. Zapytałem która godzina,kiedy zaczęła szukać telefonu w torebce wbiłem jej nóż w brzuch,złapałem ją za twarz i wpadłem w furię,wbijałem i wyjmowałem nóż kilkadziesiąt razy. Osunęła się na ziemię. Stałem nad nią patrząc oniemiały,z łzami w oczach zacząłem ją kopać,łamiąc jej większość kości. Wytarłem nóż o jej ubranie i odszedłem,lecz to nie dało mi ulgi. Wróciłem do domu wziąłem prysznic i wyszedłem na balkon. Paliłem papierosa za papierosem. Kiedy już wyjąłem ostatnią fajkę z paczki położyłem ją na stoliku i położyłem się na łóżku. Nie mogłem zasnąć,ciągle błądziłem w korytarzach myśli. Sam nie wiem kiedy odpłynąłem.

środa, 22 maja 2013

15.Bestia ma uczucia.

Obudziło mnie pukanie w szybkę. Zaspany otworzyłem oczy i wyjrzałem przez okno w drzwiach od strony kierowcy. Ujrzałem policjanta,szybko zebrałem myśli i wyszedłem przed auto. Policjant pytał czy widziałem wczoraj coś dziwnego,zapytałem o co chodzi,mówił coś o morderstwie młodych ludzi,jedna ofiara w szpitalu. Powiedziałem że nie zauważyłem nic podejrzanego,zapytałem czy mógłby zbadać mnie alkomatem,wczoraj piłem a chciałbym wrócić do domu,oznajmiłem że przeraża mnie to miejsce. Funkcjonariusz wyjął alkomat,dmuchnąłem,wynik negatywny. Pożegnałem się i odjechałem. Kiedy wjechałem do miasta było około czternastej. Kiedy wszedłem do domu czułem pewien rodzaj pustki,nakarmiłem piranię i poszedłem pod prysznic. Byłem zdołowany,postanowiłem utopić smutki w alkoholu,tradycyjnie w klubie Wild. Zjadłem coś,i wyszedłem z domu. Postanowiłem się przejść,musiałem pozbierać myśli,jakoś to poukładać. Do klubu dotarłem około godziny dwudziestej,stanąłem przed wejściem,zapaliłem papierosa,pogadałem z bramkarzem i wszedłem do środka. Usiadłem tam gdzie zawsze,kiwnąłem głową barmanowi,wiedział już co mi podać. Wtedy zauważyłem dziewczynę,ciemniejsza karnacja,włosy wchodziły już w kolor czerni,na oko była trochę młodsza. Do dzisiaj nie wierzyłem w miłość od pierwszego wejrzenia,nie wiedziałem co robić. Chciałem wziąć ją za rękę i uciec na koniec świata,a przecież nie znałem nawet jej imienia. Dopiłem whisky i postanowiłem do niej podejść,siedziała z koleżanką. Zaproponowałem że postawię im drinka. Dosiadłem się do ich stolika i na rozmowie z nimi minęła mi kolejna godzina. Okazało się ze na imię miała Olivia. Wypiliśmy kilka drinków,wtedy oznajmiła że musi już iść. Zaproponowałem że ją odprowadzę,zgodziła się,chociaż dało się wyczuć niepewność w jej głosie. Wyszliśmy razem,mieszkała kilkanaście przecznic od klubu. Ani przez chwilę nie chciałem zrobić z nią tego co z poprzednimi. Ciężko było mi się wysłowić,na prawdę się zakochałem? Dowiedziałem się że jest sama,to dało mi jeszcze większą motywację. Kiedy doszliśmy już do jej domu uśmiechnęła się uroczo mówiąc "Cześć". Tak bardzo chciałem ją pocałować,ale wydawał się niedostępna,jakby niewidzialna bariera była mieczy nami."Dobranoc" odpowiedziałem,i odszedłem. Zapomniałem o każdej poprzedniej w  sekundę. Po drodze do domu wypaliłem kilkanaście papierosów. Nie miałem nawet jej numeru,a czułem że chcę spędzić z nią resztę życia. Kupiłem whisky i poszedłem do mieszkania. Załamany piłem szklankę za szklanką,ogarnęła mnie rozpacz,była nieosiągalna,nie wiedziałem czy spotkam ją jeszcze kiedykolwiek. Byłem zły sam na siebie,zacząłem rzucać meblami po mieszkaniu,dopiłem alkohol i poszedłem spać,ciągle widziałem ją przed oczami. To było straszne. Musiałem się wyżyć,potrzebowałem krwi,odskoczni,postanowiłem że zajmę się tym jutro,teraz muszę jakoś zasnąć.

sobota, 18 maja 2013

14.Festyn.

Po przebudzeniu przypomniałem sobie o festynie w miasteczku położonym niedaleko. Ubrałem się,zjadłem,i postanowiłem tam pojechać.To idealna okazja do kontynuowania mojego hobby. Wszystko spłonęło,więc musiałem zaopatrzyć się w nowe narzędzia. Kupiłem siekierę strażacką,tasak i ruszyłem w drogę. Zatrzymałem się na stacji benzynowej,zatankowałem auto,kupiłem kawę i wróciłem na trasę.Po godzinie jazdy byłem już na miejscu.Rozejrzałem się po okolicy.Znalazłem stary,opuszczony dom jakiś kilometr od głównego placu,na którym odbywał się festyn.Wtopiłem się w tłum,zacząłem się bawić.Kilka piw,nowi znajomi,barbecue i zanim się obejrzałem był już wieczór. Zapadał zmrok,kupiłem jeszcze dwa czteropaki piwa i zapytałem nowych znajomych czy idziemy się przejść.Siekiera i tasak,a także sznur i taśma czekały już na mnie w opuszczonej ruderze. Poszedłem tam z dwoma facetami,mieli około dwudziestu pięciu lat i trzema dziewczynami około dwudziestki. Muzyka z samochodu,piwo i rozmowy,tak upłynęło nam kolejne półtorej godziny. Potem pod pretekstem załatwienia potrzeb fizjologicznych odszedłem na bok.Chwyciłem za siekierą,tasak przypiąłem do paska i wróciłem do znajomych.Wbiłem ją w jednego z mężczyzn jak w drzewo,następnie odrąbałem głowę drugiemu mężczyźnie.Jedna z dziewczyn zaczęła uciekać,rzuciłem siekierę,wbiła jej się w plecy,padła na ziemię jak kłoda.Wyjąłem tasak,kopnąłem obie dziewczyny po kolei w klatkę piersiową,po czym uciąłem im języki.Związałem dziewczyny i zabrałem się za zwłoki.Odrąbywałem im kończyny po kolei,napawając się tą chwilą.Czułem się spełniony kiedy patrzyłem na przerażone dziewczyny,które musiały oglądać moje dzieło.Kidy już każdy trup był w sześciu kawałkach zabrałem się za dziewczęta. Dawno nie czułem smaku ludzkiej krwi,serca. Rozciąłem jednej klatkę piersiową,wyrwałem serce i na oczach drugiej zjadłem je ze smakiem.Postanowiłem abstrahować od reguły że każda moja ofiara musi umrzeć.Wyprułem martwej kobiecie jelita,zrobiłem z nich naszyjnik dla żywej,z pęcherza zrobiłem jej czapkę.Wydłubałem jej oczy i zamieniłem je na oczy martwej kobiety,potem obciąłem jej dłonie. Opatrzyłem rany i poszedłem nad rzekę się umyć,potem wróciłem na festyn.Wypiłem jeszcze kilka piw,bawiłem się dobrze.Około pierwszej wróciłem do samochodu i położyłem się spać.

środa, 15 maja 2013

13.Kłopot z głowy.

Obudziłem się po popołudniu,blady,obolały,jeszcze w poplamionym krwią ubraniu. Zbierało mi się na wymioty więc pobiegłem do łazienki. Musiałem wydalić alkohol z organizmu,potem prysznic,golenie i w miarę nadawałem się do życia. Wyszedłem bez śniadania,nie byłem w stanie nic przełknąć. Przecinałem ulice pełne potencjalnych ofiar bez celu,bez większego sensu. Nie mogłem zapomnieć o tym co stało się wczoraj. Byłem wściekły na samego siego,okropne uczucie. Musiałem się wyżyć,wyładować. Kupiłem kilka kanistrów benzyny i pojechałem na działkę. Zostawiłem je tam,wziąłem taśmę,gruby kij i pojechałem do dzielnicy czarnoskórych. Z kominiarką na twarzy wleciałem w pierwszą wąską uliczkę uderzając kijem każdego po drodze,minąłem chyba pięciu. Dwóch szybko związałem a resztę poobijanych zostawiłem na ziemi. Załadowałem ich do samochodu i odjechałem. Kiedy podjechałem pod działkę stało tak dwóch policjantów,ogarnął mnie lęk. Podszedłem i zapytałem o co chodzi.Okazało się że sąsiedzi donieśli że zapach zgnilizny roznosi się od mojej działki. Nalegali abym pozwolił im się rozejrzeć,tak też zrobiłem. Weszliśmy do środka,otworzyłem drzwi od piwnicy i puściłem funkcjonariusz przodem.Kiedy tylko stanął przed schodami błyskawicznym kopnięciem zwaliłem go na dół,drugi policjant stawiał opór. Szarpaliśmy się chwilę,potem uderzyłem nim kilka razy o ścianę,stracił przytomność. Zawlokłem ich do piwnicy,zabrałem krótkofalówki,telefony i broń. Poszedłem do auta po smoluchów i benzynę. Kiedy wszyscy już byli związani w piwnicy zacząłem zabawę. Zamontowałem tłumik i przestrzeliłem czarnym oba kolana,następnie uderzałem jednego z policjantów w twarz tak długi,aż rozciąłem sobie skórę,stracił przytomność.Zorientowałem się że policyjny samochód stoi przed bramą. Poszedłem po niego,wjechałem nim za dom i z powrotem wróciłem do moich przemiłych gości.Z każdym moim krokiem przerażenie rosło w ich oczach.Używając młotka zrobiłem policjantom z kolan "gruz". Pobawiłem się w doktora,uciąłem penisy wszystkim czterem panom i przyczepiłem zszywaczem każdemu inny. Potem poucinałem wszystkim palce,a rany posypałem solą i owinąłem bandażem. Wszystkim wbiłem po dwie igły w gałkę oczną. Nagle z krótkofalówki jednego z funkcjonariuszy wydobył się dźwięk. Szukają ich. Szybko polałem benzyną piwnicę,całe wnętrze domu i zalałem studnię kilkoma litrami. Wyjąłem z bagażnika łuk,podpaliłem strzałę i wszystko płonęło żywym ogniem.Odjechałem niezwłocznie. Auto porzuciłem w lesie,było kupione na fałszywe nazwisko,tak jak i działka. Nie byłem notowany więc o odciski palców się nie martwię. Wróciłem autostopem,poszedłem do klubu. Kilka kolejek i skończyłem w toalecie z młodą Azjatą. Po szybkim numerku wróciłem do domu. Zrobiłem sobie kolację,potem prysznic i poszedłem spać.

wtorek, 14 maja 2013

Dziękuję

Dziękuję wszystkim odwiedzającym mojego bloga,wasza liczba właśnie zaokrągliła się do dwóch tysięcy. Nie tylko Polacy śledzą mojego bloga,mam również zagranicznych widzów. Jeszcze raz serdecznie dziękuję,to dzięki takim ludziom jak wy mam motywację do kontynuowania mojego opowiadania. 

poniedziałek, 13 maja 2013

12.Larysa

Kiedy się obudziłem dziewczyny już nie było,na poduszce obok mnie leżała karteczka z napisem "Dziękuję za miły wieczór,Larysa". Więc tak miała na imię. Lekko skołowały wstałem i poszedłem do łazienki. Po wyjściu z łazienki zjadłem szybkie śniadanie i poszedłem do pracy,dzień minął szybko. Po pracy zadzwoniłem do Larysy i poprosiłem o spotkanie. Dziwnie mnie do niej ciągnęło,ale nie tak jak do każdej mojej ofiary,to było inne uczucie. Zgodziła się i już godzinę po moim telefonie spotkaliśmy się w parku. Ubrana była w śliczną granatową sukienkę,czarne rajstopy i rażąco żółte szpilki. Działała na mnie jak magnes. Zaprosiłem ją do kawiarni,niewielki,przytulny lokal. Zajęliśmy miejsca na tarasie. Świeciło słońce,choć wiał wiatr,było bardzo przyjemnie. Popołudnie minęło nam miło. Po kawie zaproponowałem jej kino. Zobaczyliśmy jakiś nowy film,komedię romantyczną,potem kolacja na mieście i wylądowaliśmy u mnie. Już od drzwi zaczęła się gra wstępna,wspólny prysznic i do łóżka. Była świetna,to trzeba przyznać,kochaliśmy się kilka godzin. Potem leżąc patrzeliśmy sobie w oczy,coś w tym było. Stała się dla mnie kimś więcej,nie pragnąłem jej krwi,pragnąłem po prostu jej.Rozmawialiśmy o niej,pracowała w biurze,pochodziła z Miami,mieszkała kilkanaście przecznic dalej. Przegadaliśmy prawie całą noc. Następnego dnia oboje mieliśmy wolne. Przespaliśmy się kilka godzin. Wstaliśmy po dwunastej,śniadanie,łazienka i zanim się obejrzałem była już piętnasta. Przy nie traciłem poczucie czasu. Dziś było słonecznie więc zapytałem czy ma ochotę na grilla i opalanie. Spodobał się jej ten pomysł. Przebraliśmy się i wyruszyliśmy do mnie na działkę. Rozłożyłem leżaki i zaczęliśmy opalanie. Dzień zapowiadał się fenomenalnie. Opalaliśmy się może półtorej godziny,potem wziąłem się za grilla a Larysa rozejrzała się w domku. Poszła na piętro,machała mi z balkonu. Zagapiłem się aż nagle mnie olśniło,piwnica była otwarta. Kiedy wbiegłem do środka, drzwi od piwnicy były otwarte na oścież. Kiedy zbiegłem na dół dziewczyna stała osłupiała i nie miała pojęcia co ma robić. Zacząłem się tłumaczyć ale ona nie chciała tego słuchać,z płaczem zaczęła uciekać. Musiałem zareagować,nie mogłem przecież pozwolić jej uciec. Szybkim kopnięciem w brzuch zwaliłem ją ze schodów,w oczach miałem łzy,przecież było nam tak dobrze razem. Z okropnym żalem podszedłem do dziewczyny,zastanawiałem się jak wykonać wyrok. Odruchowo chwyciłem pod młotek i roztłukłem jej czaszkę niczym porcelanową miseczkę. Jej zakrwawione ciało wrzuciłem do studni i wróciłem do miasta. Kupiłem dwie butelki whisky i samotne pijąc zalewałem smutki aż do momentu kiedy zasnąłem już z przepicia.

niedziela, 12 maja 2013

11.Ciekawy pacjent.

Kiedy otwarłem oczy ta dziewczyna dalej leżała koło mnie,patrzyła się na mnie wymownym wzrokiem. Nie czekałem zbyt długo,powtórzyliśmy to,co robiliśmy przez pół nocy. Potem poszedłem pod prysznic. Kiedy wyszedłem z łazienki na stole stała już kawa i śniadanie. Zjadłem z nią posiłek,napiliśmy się kawy,wymieniliśmy się numerami telefonu i wyszła. Poszedłem do pracy. Kilku stałych pacjentów na początek dnia. Następnie przyszedł ktoś nowy,Gregory Meels. Zainteresowały mnie jego skłonności. Gdybym odpowiednio ukierunkowałbym terapie mógłbym przypisać jemu te wszystkie zbrodnie i dostać czystą kartkę. Postanowiłem że poczynię kroki w tym kierunku. Siłą perswazji namówiłem go do odkupienia ode mnie działki,oczywiście podpisał dokumenty lecz był tak otępiały że nie poprosił o klucze. Spotkanie trwało jakieś półtorej godziny. Po pracy poszedłem do pizzerii. Zjadłem obiadokolację i poszedłem na miasto. Szukałem kogoś z kto powiększy moją kolekcję masek. Zauważyłem czarnoskórego mężczyznę w zaułku. Nie miałem jeszcze czarnej maski. Jestem rasistą więc chętnie oczyszczę świat z jednej czarnej plamki. Podszedłem,przedstawiłem się i zapytałem co tu robi. Kompletnie nie wiedziałem jak się do tego zabrać. Powiedziałem że jestem nietutejszy i szukam najkrótszej drogi na ogródki działkowe. Powiedział mi jak tam trafić,ale ja się nie poddałem. Zaproponowałem mu sporą sumę za zaprowadzenie mnie tam osobiście. Wsiedliśmy do mojego samochodu i pojechaliśmy. Kiedy dojechaliśmy na miejsce zapytałem czy pomoże mi coś wyjąć z samochodu,kiedy wysiadł,obrócił się do mnie tyłem. Wtedy uderzyłem jego głową kilkakrotnie o samochód. Zawlokłem nieprzytomnego czarnucha do piwnicy,przywiązałem i paląc papierosa czekałem aż się ocknie. Kiedy otworzył oczy zakleiłem mu usta taśmą,przy tym zauważyłem ze z pod paska wystaje mu pistolet. Był to deagle,pozłacany,dobrze wykonana robota. Miał pełen magazynek. Sięgnąłem po łopatę i zacząłem bić nią smolucha po brzuch,aż zwymiotował krwią. Sprawiło mi to olbrzymią przyjemność. Potem stwierdziłem że się pobawię,zawiązałem sobie przepaskę na oczach i zacząłem strzelać pistoletem na gwoździe na oślep. Kiedy zdjąłem przepaskę okazało się że gwoździe które trafiły w mężczyzną przebiły mu lewe udo,prawie przedramię,ucho i jeden wbił się między żebra. Wziąłem trochę kwasu solnego i polałem mu stopy. Zdjąłem taśmę,błagał żebym go uwolnił. Zgodziłem się,wziąłem tasak i odciąłem mu dłonie za nadgarstkiem i stopy,za kostką. Jesteś wolny powiedziałem,uciekaj. Śmiejąc się kopałem go w brzuch aż umarł. Zdjąłem mu skórę z twarzy i dodałem do mojej kolekcji. Potem wróciłem do domu,wykąpałem się i zadzwoniłem do rudowłosej piękności. Znów od mnie wpadła,noc spędziliśmy podobnie jak poprzednią,ale wcześniej zaprosiłem ją na kolację do najlepszej knajpy w mieście,było trochę za późno na kolację ale i tak tam zjedliśmy,wypiliśmy butelkę dobrego wina i wróciliśmy do mnie. Ta noc była pełna rozkoszy,mógłbym to robić codziennie. Zasnęliśmy zadowoleni po kilkugodzinnych igraszkach.

czwartek, 9 maja 2013

10.Potrzebuję czegoś więcej.

Obudziłem się normalnie,lekko zaspany. Wstałem i poszedłem  przygotować się do pracy. Po kilkudziesięciu minutach wyszedłem. Odczuwałem taki dziwny brak. Potrzebowałem czegoś więcej. Zastanawiałem się tylko czego. Myślałem nad tym co mam z tych morderstw,oczywiście to świetna zabawa,sprawia mi to przyjemność i smakują mi organy,ale potrzebuję czegoś więcej,pamiątek,czegoś trwałego. Zamyślony wszedłem do gabinetu,rozsiadłem się przy biurku i czekałem na pierwszego pacjenta. Wszedł jakiś dziwny facet,pierwszy raz widziałem go na oczy. Chociaż nie można go nazwać w pełni mężczyzną,był transwestytą. Miał wyraźne problemy ze sobą,jak większość takich ludzi. Odrzuca mnie to,nie toleruję takich dewiantów,ale postanowiłem mu pomóc,taka praca. Siedziałem dziś do późna w pracy. Po pracy postanowiłem zjeść coś na mieście i zajrzeć do mojej piwnicy. Ciało jeszcze nie zaczęło gnić,to przez to że w piwnicy jest chłodno. Nagle jakby coś we mnie wstąpiło. Pojechałem na obrzeża miasta,było to miejsce spacerów wielu osób. Zauważyłem młodą parę,dziewczyna była w ciąży,miała już dość duży brzuszek,może ósmy miesiąc. Wyjąłem saperkę z bagażnika i ruszyłem w ich stronę. Nie było nikogo w pobliżu. Spokojnie ich minąłem,kiedy tylko byli odwróceni do mnie plecami uderzyłem faceta w tył głowy. Następna była jego partnerka. Wrzuciłem ich oboje do samochodu i pojechałem na działkę. Wniosłem ich do piwnicy,przykułem  do ściany na przeciwko siebie i wyniosłem moją wczorajszą zabawkę. Kolejne ciało wylądowało w studni. Wróciłem do moich gołąbków,rozebrałem ich do naga i czekałem aż się ockną. Nie musiałem długo czekać,otworzyli oczy niemal jednocześnie. Pomyślałem że może przyszły tatuś chciał zobaczyć dziecko przed śmiercią. Nie roztrząsając tematu dłużej szybkim cięciem rozprułem brzuch tej kobiety. Sprawnym ruchem wyjąłem płód,przeciąłem pępowinę i pokazałem ojcu. Przerażony płakał odwracając wzrok. Poszedłem  na górę,wyjąłem naczynie żaroodporne,przyprawiłem płód ostrą papryką,tabasco i przyprawą do kurczaka i włożyłem go do piekarnika. Ubrałem fartuch i zszedłem na dół. Zadecydowałem już jakie pamiątki będę zbierać,będą to "maski". Dziewczyna była już blada powodu utraty krwi. Stałem w niej prawie po kostki. Polałem jej włosy benzyną i kazałem facetowi patrzeć jak jego ukochana zmienia kolor włosów na "płomienną czerwień". Gdy płomienie dochodziły już coraz bliżej ciała polałem ją wodą. Poszedłem wyjąć moją kolację z piekarnika i zniosłem ją na dół. Pomyślałem że w nietaktowne byłoby niepoczęstowanie gości kolacją,zwłaszcza jeśli zostają na noc. Na siłę wcisnąłem mu kawałek mięsa do buzi i ponownie zakleiłem mu usta taśmą. Powoli zjadłem kolację i przystąpiłem do dalszej części rozrywki. Kobieta już chyba nie żyła ale dla pewności zadałem jej kilka ciosów młotkiem w brzuch. Następnie,podszedłem do mężczyzny. Wystrzeliłem mu po dwa dziesięciocentymetrowe gwoździe w kolana. Waliłem młotkiem w jego splot słoneczny tak długo,aż zapadnie się klatka piersiowa. Zgasł mu blask w oczach,już nigdy nie pójdzie na spacer,przynajmniej nie na tym świecie. Zabrałem się za zbieranie moich pamiątek. Wziąłem skalpel i zacząłem ciąć. Od skroni na dół,za policzkiem,do podbródka,za następnym policzkiem,w górę i przez całe czoło. Zdjąłem mu  skórę z  twarzy,to samo zrobiłem kobiecie. Nałożyłem ją na siebie,to była moja maska. Umyłem je,nasmarowałem oliwą i wysuszyłem. Zostanę kolekcjonerem masek,są niepowtarzalne. Schowałem maski od skrzyni i wytaszczyłem trupy z piwnicy. Wrzuciłem parę z resztkami dziecka do studni i zamknąłem ją starannie. Krew spływa do odpływu  podłogowego w piwnicy a ja sprzątałem. Po dwóch godzinach wróciłem do domu. Wziąłem prysznic i poszedłem do klubu. Po kilku drinkach wylądowałem w moim łóżku z śliczną,rudowłosą dziewczyną. Po długiej nocy zasnęliśmy.

środa, 8 maja 2013

9.Zemsta boli,niekoniecznie mściciela.

Ocknąłem się,było już jasno. Ból głowy byłe nie do opisania,spróbowałem się podnieść. Wstałem powoli,ledwo trzymałem się na nogach. Podpierając się o ściany poszedłem do kuchni. Połknąłem trzy tabletki paracetamolu na raz i popiłem wodą. Przeszedłem się po domu,zauważyłem że na podłodze leży mój portfel. Nie było w nim gotówki. W salonie brakowało telewizora. Zdenerwowałem się strasznie. Wyszedłem z domu,musiałem pójść w kilka miejsc i dowiedzieć się kto za tym stoi. Poszedłem do bankomatu,wybrałem kilka stów i poszedłem w nieciekawe miejsca. Spotkałem faceta który kontrolował okoliczny "światek przestępczy". Był bardzo postawny i umięśniony. Mimo to pewnie podszedłem i zapytałem że wie coś o wczorajszym włamaniu. Zmierzył mnie wzrokiem i się zaśmiał. Wyjąłem portfel i zapytałem ponownie o to samo. Teraz jakby nagle go oświeciło. Nagle przypomniał sobie co wie o tej sprawie. Dał mi namiary na faceta który wczoraj wpadł na ten niedorzeczny pomysł. Pojechałem do sklepu narzędziowego. Kupiłem pistolet na gwoździe i kilka opakowań dziesięciocentymetrowych "naboi". Pojechałem pod adres który dostałem od tamtego faceta.Pomyślałem że zrobię to spontanicznie. Zapukałem,kiedy usłyszałem że ktoś podchodzi do drzwi wziąłem lekki rozbieg i mocnym kopnięciem wyważyłem drzwi. Wyleciały z zawiasów i spadły prosto na niespodziewającego się niczego mężczyznę. Upadł na ziemię a drzwi na niego. Przycisnąłem je jedną nogą i z triumfalnym uśmiechem spojrzałem na moją ofiarę. Leżał skołowany i nie wierzył własnym oczom. Przywitałem go kilkoma kopnięciami w skroń. Zemdlał,wtedy ja rozejrzałem się po mieszkaniu.  Zobaczyłem mój telewizor. Zniosłem go na dół do samochodu. Wróciłem po mojego "przyjaciela",już otwierał oczy. Zdjąłem z jego drzwi i podniosłem go z ziemi. Zacząłem rzucać nim o ściany,bawiło mnie to jak się odbija. Złapałem do za kark i sprowadziłem do samochodu. Ogłuszyłem go i pojechałem na działkę. Zaciągnąłem go do piwnicy,tam go związałem. Postanowiłem że dziś zrobię to bardzo okrutnie. Pojechałem po blender. Kiedy wróciłem krzyczał głośno,lecz żaden dźwięk nie mógł się wydostać poza chłodne mury piwnicy. Uznałem że nie ma na co czekać. Spojrzał na mnie przerażony kiedy sięgałem po nóż,ale ja jedynie przeciąłem mu nim ubrania. Wisiał zupełnie nagi. Wziąłem blender,podłączyłem go do prądu i przyłożyłem mu go do penisa. To wyglądało okropnie,ale jego mina mnie rozbawiła. Z uśmiechem od ucha do ucha niczym klaun wyłączyłem blender przed jądrami. Zapytałem czy telewizor i kilka stów było tego warte,popłakał się. Niewzruszony sięgnąłem po pistolet. Przybiłem mu jądra do drewnianego kołka,przy pomocy kilku dziesięciocentymetrowych gwoździ. Następnie wstrzeliłem jeszcze kilka w jego pośladki. Kiedy zobaczył jak podgrzewam palnikiem ostrze noża zemdlał. Ocuciłem go i wbiłem mu nóż w oko,potem w kolejne. To było nie do opisania. Trząsł się jak przy ataku padaczki. Poszedłem po siekierę. Połamałem mu żebra i zmasakrowałem czaszkę. Stwierdziłem że wystarczy. Zostawiłem jego ciało na ścianie i wróciłem do domu. Podłączyłem telewizor z powrotem,otworzyłem piwo i tak spędziłem resztę wieczoru,nawet nie pamiętam kiedy zasnąłem.

wtorek, 7 maja 2013

8.Czas powiększyć działalność.

Dziś wziąłem wolne. Leżałem w łóżku,nigdzie mi się nie spieszyło. Zadzwoniłem do pobliskiego fast-fooda i zamówiłem zestaw śniadaniowy z dowozem. Wstałem powoli,zrobiłem kawę,poczekałem na śniadanie i poszedłem na balkon. Słońce dziś pięknie świeciło,niebo było błękitne. Zjadłem,powoli wypiłem kawę i postanowiłem realizować dzisiejszy plan. Miałem już dość sprzątania w domu codziennie litrów krwi. Jestem psychiatrą,dobrze zarabiam więc postanowiłem kupić działkę. Najpierw jednak pojechałem do komisu rozejrzeć się za wanem. Wpadł mi w oko Citroen Jumpy,rocznik 2007,w dobrym stanie. Cena nie była wygórowana. Kupiłem ten samochód i pojechałem do domu po cały sprzęt. Załadowałem go do tyłu i pojechałem na ogródki działkowe na obrzeżach miasta. Wypatrzyłem idealną działkę na sprzedaż. Nie rzucała się w oczy,na środku stał duży domek,a za działką była duża studnia zamykana na właz. Idealne miejsce dla mnie. Poszedłem do zarządcy,oferta była jeszcze aktualna. Zapłaciłem za rok z góry i odebrałem klucze. Poszedłem do samochodu,zabrałem rzeczy i odłożyłem je na działce. Pojechałem do miasta,musiałem kogoś znaleźć. Spotkałem dwie turystki z Hiszpanii. Zaproponowałem że je oprowadzę,zgodziły się. Przeszliśmy się godzinę i powiedziałem że zawiozę je w ciekawe miejsce. Kiedy pojechaliśmy na obrzeża były skołowane. Powiedziałem że muszę coś zabrać. Powiedziałem że mogą się rozejrzeć,wyszły z samochodu. Weszliśmy do budynku. Błyskawicznie skręciłem kark jednej,ta druga zaczęła uciekać. Kopnąłem ją energicznie w plecy,uderzyła twarzą o ścianę. Złapałem ją za włosy i waliłem jej twarzą o podłogę. Zemdlała,całą twarz miała we krwi. Przeciągnąłem dziewczyny do piwnicy. Tam przykułem do ściany żywą dziewczynę,drugą zostawiłem na ziemi. Zacząłem powoli rozbierać wiszącą turystkę. Była śliczna. Ręce same powędrowały mi do jej piesi. Potem niżej i niżej. Dobrze się przy tym bawiłem,uśmiech nie schodził mi z twarzy,ale zrobiłem się głodny. Wziąłem nóż i się wyładowałem,kilka szybkich pchnięć w brzuch i było mi lepiej. Odciąłem jej spory kawałek łydki. Poszedłem na górę. Włączyłem patelnie i usmażyłem mięso. Zjadłem je ze smakiem. Wróciłem na dół. Nie chciałem już nic jeść,stwierdziłem że trochę się pobawię. W rogu stała siekiera. Podniosłem ją i zacząłem bez opamiętania masakrować zwłoki leżące na ziemi. Krew pryskała na wszystkie strony. Było zabawnie. Potem wziąłem się za dziewczynę na ścianie. Wsadziłem jej nóż w pochwę i wepchnąłem jak najgłębiej się dało. To było bardzo dziwne. Krew spływała po rączce noża kapiąc na podłogę. Zrobiłem z niej worek treningowy. Ręce rozbolały mnie od mocnych ciosów. Jej twarz posiniała. Ciało było już blade. Posprzątałem trochę,zwłoki szczelnie zapakowałem do worka,wrzuciłem do studni,zamknąłem właz i wróciłem do domu. Drzwi były uchylone,ostrożnie wszedłem do środka. Poszedłem do salonu,nagle poczułem mocne uderzenie w tył głowy i zemdlałem.

poniedziałek, 6 maja 2013

7.Ludzki odruch.

Kiedy otworzyłem oczy pogoda była podła. Lał deszcze. Z niechęcią podniosłem się z łóżka. Zaspany zrobiłem sobie mocną kawę i wziąłem orzeźwiający prysznic. Było już trochę lepiej. Wyszedłem do pracy. Klasyczny dzień. Znów kilka osób które miały " nie równo pod sufitem" przewinęło się przez mój gabinet. Dochodziła piąta,szykowałem się do wyjścia. Nagle ktoś zapukał do drzwi gabinetu. Okazało się że był to Mark z biura obok. Był chyba doradcą kredytowym,szczerze to mało mnie to obchodzi. Powiedział że żona go zdradza i sobie z tym nie radzi. Nie miałem wyjścia,musiałem mu pomóc,w końcu taką mam pracę. Uwinąłem się z tym w godzinę. Zdenerwowany wracałem do domu. Pod moim domem,w bramie zobaczyłem coś dziwnego. Jakiś obleśny facet dobierał się do dziewczyny,miała może dwadzieścia dwa lata,blondynka,była śliczna. Ale stwierdziłem że to nie moja sprawa. Przeszedłem kilka metrów,ale coś mnie ruszyło. Cofnąłem się i wymierzyłem facetowi kilka mocnych ciosów. Padł na ziemię. Krew ciekła mu z nosa. Kiedy już leżał połamałem mu jeszcze kilka żeber. Zabrałem roztrzęsioną dziewczynę do siebie. Zrobiłem jej herbatę. Uspokoiła się,porozmawialiśmy chwilę. Przedstawiła się jako Eva. Porozmawialiśmy chwilę,nagle zadzwonił jej telefon. Kiedy skończyła rozmowę zdenerwowana powiedziała że musi już iść. Podziękowała za pomoc i zniknęła za drzwiami. Co najdziwniejsze nawet nie chciałem jej zrobić krzywdy. Musiałem odreagować. Sam nie wierzyłem że nie skosztowałem jej ciała. Poszedłem na miasto. Po około czterdziestu minutach spotkałem dziewczynę,była sama. Podszedłem do niej i zacząłem rozmowę. Na imię miała Daria. Miała taki dziwny akcent. Zaprosiłem ją na drinka. Po zaliczeniu kilku klubów skończyliśmy u mnie w domu. Razem poszliśmy pod prysznic,było przyjemnie. Po prysznicu od razu poszliśmy do łóżka. Robiliśmy to na wiele sposobów. Kilka godzin ekstazy. Ale wszystko co dobre kiedyś się kończy. Powiedziałem że idę na balkon zapalić. Czekałą w łóżku. Zapaliłem powoli papierosa,przecież mi się nie spieszyło. Wróciłem do mieszkania,ona uśmiechała się do mnie i kiwała palcem wołając mnie do łóżka. Poprosiłem żeby podeszła do mnie. Byłem w kuchni. Kiedy tylko się zbliżyła jednym szybkim ruchem podciąłem jej gardło. Ledwo zdążyłem zasłonić ścianę przed tryskającą krwią. Upadła na kolana,potem na twarz. Byłem zadowolony. Puściłem sobie radio i zabrałem się do roboty. Obciąłem jej język. Ciężko było go pogryźć. Skulony w kącie w kuchni próbowałem go zjeść,po kilkunastu minutach mi się udało. Wydłubałem oczy,rozciąłem jej brzuch. Wyjąłem najpierw jelita. Odłożyłem je na bok. Dobrałem się do żołądka i wątroby. Oczy zjadłem od razu. Żołądek i wątrobę wrzuciłem do wrzątku i zabrałem się tradycyjnie za wydobywanie serca. Poszło mi dość sprawnie. Z każdym kęsem krew spływała mi po twarzy. Kocham to uczucie. Pożarłem je błyskawicznie i zabrałem się resztę. Organy zalane wrzątkiem zmieliłem. Zrobiłem z nich coś w rodzaju pierożków. Zajęło mi to trochę czasu. Zacząłem sprzątanie. To było już mechaniczne. Zwłoki do worka. Mop do ręki i do roboty. Załatwiłem to w pół godziny. Wywiozłem worek głęboko w las. Po drodze kupiłem w sklepie chemicznym kwas. Polałem nim ciało w kroczu aby nie znaleźli mojej spermy. Resztę kwasu rozlałem od niechcenia. Wróciłem do domu. Zjadłem kilka "pierogów". Resztę schowałem do lodówki. Uznałem dzień za udany. Wziąłem długi prysznic. Myślałem trochę o Evie,ale nie pozwoliłem sobie na chwile słabości. Zajrzałem do lodówki. Miałem tam akurat piwo. Obejrzałem mecz pijąc piwo,jak przeciętny facet. Potem poszedłem spać,byłem z siebie zadowolony.

Jeszcze dziś wypatrujcie siódmego rozdziału.W głównym bohaterze obudzą się ludzkie uczucia! Co z tego wyniknie. Zapraszam do lektury,subskrypcji i komentowania.

6.Czy to już koniec?

Poniedziałek zaczął się spokojnie,kawa,przygotowywałem się do pracy. Nagle z tych czynności wyrwał mnie dzwonek do drzwi. Zastanawiałem się kto to może być. Podszedłem do drzwi i spojrzałem przez wizjer. Po drugiej stronie stało dwóch policjantów. Wpadłem w panikę,krzyknąłem "już,chwileczkę" i pospiesznie schowałem narzędzia do szafy. Przerażony otworzyłem drzwi. Po raz pierwszy wtedy pomyślałem że to może się wydać. Policjanci uprzejmie się przywitali,jeden z nich się wylegitymował. Zapytałem o co chodzi. Zapytali o dziewczynę z wczorajszego koncertu. Powoli przełknąłem ślinę. Zapytałem o co dokładnie chodzi. Zapytali czy nie widziałem czegoś podejrzanego. Może kogoś kto uciekał i tym podobne. Odetchnąłem z ulgą. Powiedziałem że nie wiem nic w tej sprawie,że wczoraj pracowałem i dość wcześnie położyłem się spać. Policjanci uwierzyli,przeprosili za najście i wyszli. Kiedy tylko zamknęły się za nimi drzwi wybiegłem na balkon. Nerwowo odpaliłem papierosa. Ręce mi się trzęsły a serce waliło mi niesamowicie szybko. Musiało minąć kilkanaście minut abym się uspokoił. Złapałem głęboki oddech i zacząłem się głośno śmiać. Strach ustąpił,znów czułem się bezkarny. Zadowolony poszedłem do pracy. Na klatce schodowej spotkałem sąsiada. Zapytałem czy u niego też była policja. Odpowiedział twierdząco. Przecież to wydarzenie miało miejsce niedaleko. Sprawdzali potencjalnych świadków. Powiedziałem że żal mi dziewczyny i jej rodziców i poszedłem dalej. Tak na prawdę to nie było we mnie ani grama współczucia. Po kilkunastu minutach doszedłem do pracy. Pod gabinetem czekał już pan Nelson. Przeprowadziłem z nim dwu-godzinną sesję. Po nim było jeszcze kilku pacjentów. Dziś w pracy zostałem dłużej. Dodatkowy pacjent. Pan Ressberg miał silne zaburzenia osobowości,rozdwojenie jaźnie. Nie pamiętał co robił kiedy był rzekomo "Jeremim". Bardzo ciekawy przypadek. Prowadziłem z nim sesję do wpół do ósmej. Po pracy poszedłem do chińskiej knajpy. Zamówiłem jakiś makaron i czekałem znudzony. Postanowiłem że dzisiaj dam sobie spokój,ale z tym nie skończę. Za bardzo mnie to kręci.za bardzo to kocha. Nie spiesząc się zjadłem kolację,zapłaciłem i wyszedłem. Miałem iść prosto do domu,lecz po drodze mijałem klub ze striptizem. I tak nie miałem planów na wieczór. Wszedłem,usiadłem przy stoliku i zamówiłem whisky. Resztę wieczoru spędziłem patrząc się jak śliczna,długowłosa brunetka z wydatnym biustem zmysłowo wije się przy rurze. Około jedenastej wróciłem do domu. Wziąłem prysznic i włączyłem telewizor. Przełączyłem na kanał z wiadomościami. Mówili o wczorajszym zabójstwie. Znów poczułem się sławny,doceniany. Oglądałem to z przyjemnością. Później włączyłem jakiś film. Był dość interesujący,dopiłem przy tym resztę Jacka Danielsa z sobotniego wieczoru. Zapaliłem jeszcze przed snem kilka papierosów na balkonie,potem poszedłem spać.

Uwaga!

Niebawem ukarze się rozdział szósty.Prowadzę też pewnego rodzaju casting,ponieważ wiele osób chce żebym je umieścił w opowiadaniu.Jeśli też tego chcesz,napisz w komentarzu dla czego właśnie Ty i jakiś kontakt.Jeśli ktoś mnie przekona,ale tam poważnie stworzę postać na jego podobieństwo i wplotę ją w główny wątek.Pozdrawiam!

niedziela, 5 maja 2013

5.Zmiana podejścia do życia.

Fatalny poranek. Łeb mi pęka ... Ledwo podniosłem się z łóżka. Podpierając się o ścianę poszedłem po fajki. Wyszedłem na balkon. Było dość chłodno. Siedziałem w bokserkach paląc papierosa kiedy nagle na barierce od balkonu usiadł czarny kruk. Był dość duży. Obracał łeb na prawo i lewo. Czułem że to znak. Coś mnie tchnęło. Wyrzuciłem pół fajki i poszedłem do drzwi. Zobaczyłem skrzynkę na gazety. Otworzyłem dzisiejszy dziennik. Na pierwszej stronie widniał nagłówek "Seryjny morderca grasuje w mieście". Przeczytałem artykuł jednym tchem. Byłem podekscytowany. Zostałem sławny,całe miasto o mnie huczało. Wziąłem szybki prysznic. Nie chciałem nic jeść. Wyszedłem z domu. Miałem już świetny plan. Dziś w parku,kilka przecznic od mojego domu jest koncert. Gra jakiś boys band. Wspominałem że to mnie nie kręci ale tym razem zrobię wyjątek i pójdę na ten koncert. W głowie układał mi się nowy plan. Poszedłem do dobrej sieciówki. Kupiłem młodzieżową bluzę,jeansy i jakieś trampki. Następnie kupiłem GHB. Poszedłem do domu. Miałem jeszcze sporo czasu,była piętnasta dwadzieścia,a koncert zaczynał się o dziewiętnastej. Miałem trochę papierkowej roboty więc się za nią zabrałem. Czas zleciał błyskawicznie. Przebrałem się i wyszedłem. Wsiadłem do samochodu i pojechałem do parku. Zaparkowałem na uboczu i wtopiłem się w tłum. Słuchałem rozmów ludzi. Każdy tutaj używał jakiegoś pseudonimu. Spotkałem dziewczynę. Miała szesnaście lat,przedstawiła się Unique. Po chwili rozmowy zapytała czy kupię jej piwo. Powiedziałem że mam czteropak w samochodzie i że mogę go jej odstąpić. Rozpromieniała. Poszliśmy do samochodu. Otwarłem tylne drzwi lecz zamiast piw,wyjąłem kawałek materiału,nasączony GHB. Przyłożyłem jej go do twarzy. Momentalnie zemdlała. Rozejrzałem się,nikogo w okół nie było,wszyscy zbierali się pod sceną. Wciągnąłem ją do samochodu. Pojechałem do mojego mieszkania. Było już ciemno. Wyjąłem ją i wziąłem na ręce. Zaniosłem ją do mieszkania. Posiedziałem chwilę nad nią,leżała bezwładnie. Po kilkudziesięciu minutach zaczęła się budzić. Kiedy się ocknęła kilak razy uderzyłem ja pięścią w twarz. Związałem jej ręce i nogi. Rozciąłem jej bluzkę,uśmiechając się przy tym od ucha do ucha. Otwierała lekko oczy.Sprawdzimy czy jesteś jeszcze dziewicą,powiedziałem. Zaczęła się szarpać. Trzymałem jej usta żeby stłumić jej wrzaski. Drugą ręką sięgnąłem po taśmę. Zakleiłem jej usta i zabrałem się za dalszą część garderoby. Leżała zupełnie naga. Zacząłem delikatnie jeździć nożem po jej młodym ciele,była przerażona. Ale mnie to nie ruszało. Zacząłem rozpinać pasek,w tym momencie łzy spływały jej po policzkach niczym górski potok. Nie zniechęciło mnie to. Zacząłem zabawę. Okazało się że jednak była dziewicą. Po wszystkim poszedłem pod prysznic,a ją zostawiłem nagą na podłodze. Kiedy wyszedłem z łazienki jakieś cudem leżała już koło drzwi. Zdenerwowałem się. Wbiłem jej nóż w łydę. Z bólu aż się zatrzęsła. Podłączyłem żelazko do prądu. Przeciągnąłem ją na środek pokoju u przyłożyłem jej gorące żelazko do pleców. Został jej wypalony ślad. W mieszkaniu unosił się smród palonego ciała. Dziewczyna zemdlała z bólu. Zrobiłem sprawne cięcie w kształcie litery Y na jej klatce piersiowej. Dokopałem się do najsmaczniejszych kąsków. Młode serce było smakowało wybornie. Cały byłem we krwi lecz mi to nie przeszkadzało. Jadłem dalej,wyciąłem wątrobę. Udusiłem ją z cebulką. Usiadłem przy stole i jakby nigdy nic jadłem moją kolację. Zmasakrowane zwłoki włożyłem do worka. Sprzątałem dobrą godzinę. Ale nie miałem pomysłu co zrobić z ciałem. Nagle mnie olśniło. Zabrałem zwłoki, wrzuciłem do śmietnika kilka przecznic dalej. Zalałem śmietnik benzyną i rzuciłem niedopałek. Rozległ się huk. Śmietnik zajął się ogniem a ja dyskretnie się ulotniłem. Wróciłem do domu. Wyciąłem artykuł z gazety i rzuciłem go do szuflady. Było już bardzo późno. Jutro o ósmej muszę wstawić się w pracy. Położyłem się spać.Zasnąłem błyskawicznie.

Ogłoszenie

Następny rozdział ukarze się już dziś wieczorem (5.5.2013 21:00-22:00) Dziękuję za uwagę i pochlebne komentarze,zarówno tutaj jak i na asku. Zachęcam do obserwowania mojego bloga.Pozdrawiam

                                                                                                                             Jason B.

4.Apetyt rośnie w miarę jedzenia.

Sobotni poranek. Dochodzi jedenasta. Wstałem wypoczęty,nastawiłem ekspres na kawę i poszedłem do łazienki. Nie miałem wyrzutów sumienia. W lustrze nie widziałem bestii,potwora,raczej władcę,przez chwilę czułem się jak Bóg. Z samozachwytu wyrwał mnie dźwięk ekspresu. Wziąłem kawę,papierosy ze kuchennego blatu i wyszedłem na balkon. Pomimo jego niewielkich rozmiarów miałem tak wygodne krzesło i mały stolik. Usiadłem,odpaliłem papierosa i pogrążyłem się w retrospekcji wczorajszego dnia. Uśmiech nie znikał z mojej twarzy. Czułem niedosyt,chciałem jeszcze. Zacząłem planować dzisiejszy dzień. Za wszelką ceną chciałem dziś znów to zrobić. Dopiłem szybko kawę. Wziąłem prysznic i wyszedłem. Poszedłem do sklepu ogrodniczego,tam kupiłem sekator oraz kilka metrów mocnego szczura. Następnie zahaczyłem o sklep narzędziowy,tak kupiłem taśmę i szlifierkę kontową. Zaniosłem zakupy do domu. Zjadłem resztę spaghetti z wczoraj i zacząłem szykować się do klubu. Miałem świetny plan. Kilka minut po piątej byłem już gotowy. Było za wcześnie na clubbing,więc przygotowałem wszystko w domu. Schowałem zakupy do szafy. Nagle przypomniałem sobie,że mój dywan został wczoraj zniszczony wraz z zwłokami. Miałem jeszcze czas więc postanowiłem kupić następny. Wybrałem stylowy biały dywan. W drodze powrotnej kupiłem jeszcze duże,czarne,plastikowe worki,chyba nie muszę tłumaczyć w jakim celu. Wniosłem dywan na górę. Rozłożyłem go w miejsce starego. Pasował idealnie. Na zegarku była już dwudziesta siedem,czas więc było ruszać. Wyszedłem z domu,po chwili odpaliłem papierosa i znów przecinałem te same ulice. Ta sama stacja metra. I ten sam klub. Ku mojemu zdziwieniu przy barze siedziała dziewczyna,z którą ostatnim razem miałem przyjemną sytuację. Podszedłem do niej,przywitałem się i zapytałem czy mogę się przysiąść. Zgodziła się,wyraźnie była zadowolona z ponownego spotkanie. Zamówiłem sobie to co zawsze,ona miała dziś ochotę na Martini Code. Na imię miała Jill. Miała śliczne zielone oczy. Cały wieczór zastanawiało mnie jak one smakują. Kiedy już wysączyliśmy kilka drinków,ona zaproponowała powtórkę z naszego ostatniego spotkania. Chodźmy do mnie powiedziałem,a ona słodko się uśmiechając kiwnęła głową. Zgodziła się. Wszystko szło zgodnie z planem. Pod drodze do mnie wszedłem do sklepu. Kupiłem kilka paczek papierosów i Jacka Danielsa. Otwarłem drzwi i z uśmiechem powiedziałem "Zapraszam do środka,panie przodem". Kiedy tylko przekroczyła próg domu uderzyłem energicznie butelką w tył głowy mojego gościa. Padła na ziemię. Zamknąłem drzwi i zacząłem zabawę. Związałem ją starannie. Zakleiłem usta taśmą i czekałem aż się przebudzi. W końcu powoli otwarła oczy.Szamotała się,próbowała się uwolnić ale to na nic. Z szyderczym uśmiechem zapytałem " chcesz umrzeć szybko czy powoli?". Karmiłem się przerażenie które miała w oczach. Podniecało mnie to. Długo nie zwlekając poszedłem po szlifierkę. Zacząłem otwierać jej czaszkę przy tym ciesząc się jak dziecko z prezentu. Sprawiało mi to przyjemność nie do opisania. Kiedy już spiłowałem czaszkę wokół,zdjąłem odciętą część i ujrzałem mózg. Wyglądał pysznie. Od razu wziąłem się do jedzenia. Nie robiłem tego jak zwierze. Odkroiłem kawałek,położyłem na talerz,usiadłem do stołu u przy pomocy sztućców spożywałem kolację. Kiedy już zjadłem cały płat czołowy stwierdziłem że czas na deser. Jej piękne zielone oczy wołały mnie z jej martwego ciała. Poszedłem po łyżkę. Tym razem zrobiłem to delikatnie. Ostrożnie wyjąłem je oczodołów. Smakowały wybornie. Pogrążyłem się w ekstazie. Byłem tak bardzo szczęśliwy jak nigdy dotąd.Puściłem płytę z muzyką Mozzarta i upajałem się tą chwilą. Niestety nic nie trwa wiecznie. Wziąłem sztylet. Obciąłem jej obie piesi i włożyłem do lodówki,w sam raz na niedzielny obiad.Resztę zapakowałem do worka i postawiłem przy drzwiach,ogarnąłem cały bałagan,umyłem podłogę,zmyłem naczynia,wyczyściłem narzędzia. Wziąłem worek na plecy i wyszedłem,gdy wkładałem zwłoki do bagażnika przyszedł ciekawski sąsiad. Zapytał co u mnie i co mam w tym worku. Poczęstowałem go papierosem i oznajmiłem że mam tam stare papiery i wywożę je do biura. Byłem opanowany i spokojny. Mężczyzna uwierzył mi w każde słowo,dopaliłem fajkę i odjechałem. Zwłoki wywiozłem tam gdzie wczoraj. Do domu wróciłem przed drugą. Wziąłem prysznic i napiłem się whisky. Siedziałem zadufany w sobie,śmiejąc się na głos. To ja byłem panem życia i śmierci. Od tamtego dnia to ja rozdawałem kart. Przynajmniej takie miałem wrażenie.Zasnąłem dość szybko,pewnie przez alkohol...

Jeśli są jakieś uwagi,sugestie,prośby,proszę zwracać się na asku.http://ask.fm/EnemyMine

3.W końcu to zrobiłem.

Wychodząc z klatki spotkałem sąsiadkę.Brunetka,około stu siedemdziesięciu pięciu centymetrów wzrostu,ładna figura,dość duże piersi,symetryczna,niewinna twarz.Wyglądała na góra dwadzieścia pięć lat.W ułamku sekundy zrozumiałem że to ona będzie moim debiutem,moją pierwsze ofiarą.Uśmiechnąłem się do niej i zagaiłem.Jest tu pani nowa? Zapytałem.Odpowiedziała że dopiero się wprowadza.Miałem jeszcze trochę czasu więc zaproponowałem jej że pomogę jej wnosić rzeczy na górę.Miała na imię Alice.Z tego co się dowiedziałem nie miała w mieście rodziny,była samotna,nie miała ani chłopaka,ani przyjaciół.Przyjechała tutaj do pracy.Wręcz idealna na pierwszą ofiarę.Zaprosiłem ją na kolację wieczorem.Zgodziła się,nic dziwnego bo ewidentnie wpadłem jej w oko.Poszedłem do pracy.Dzień jak każdy,ludzie z problemami,które ja muszę rozwiązać.Ale na szczęście był już piątek.Po pracy poszedłem po składniki potrzebne do przygotowania kolacji.Udałem się też do okolicznego dealera.Kupiłem pigułki gwałtu.To część mojego planu.Wróciłem do domu,była szósta.Umówiony byłem na ósmą,więc wziąłem się do roboty.Na kolację przyrządziłem spaghetti z ostrygami.Ustawiłem na stole sztućce,talerze,kieliszki i świecznik.Poszedłem szybko pod prysznic.Dochodziła ósma.Ubrałem się elegancko i czekałem zniecierpliwiony.W drzwiach stała Alice.Oszałamiająco ubrana,aż odebrało mi mowę.Zaprosiłem ją do środka,kolacja była już na stole,wino w lampkach,świece płonęły.W jednym kieliszku była już rozpuszczona tabletka.Odsunąłem jej krzesło przy odpowiednim miejscu przy stole.Usiadła z promiennym uśmiechem na twarzy.Byłem lekko poddenerwowany.Zaczęliśmy jeść,rozmawiać.Czekałem na efekt tabletki.Czas się dłużył.Każda sekunda przeciągała się w nieskończoność.Nagle dziewczyna nabrała tępego wyrazu twarzy,przestała utrzymywać kontakt z rzeczywistością.To było moje pięć minut.Położyłem ją na dywanie.Gwałtownie zdarłem z niej ubrania.Byłem jak zwierze,jak wilk stojący triumfalnie nad swoją ofiarą.Sięgnąłem po sztylet.Zaczęło się.Energicznie wbiłem go w mostek.Powtórzyłem to kilka razy.Wsadziłem dłonie w szczelinę i z całej siły rozwierałem jej klatkę piersiową.Krew lała się szeroką strugą.W końcu dałem radę.Zobaczyłem jej wnętrzności.Nie obchodziło mnie nic,tylko serce.Chwyciłem je dłonią i pewnie złapałem.Mocnym pociągnięciem je wyrwałem.Miałem je w dłoni.Biło jeszcze bezwładnie.Z każdym uderzeniem robiło to wolniej.Uśmiechnąłem się i ugryzłem.Było gumowate i strasznie ciężko było wyszarpać kęs.Udało mi się.Ten smak był nie do opisania.Poczułem taką przyjemność jakiej nie odczuwałem nigdy.Ciało stygło.Wziąłem się dalej do roboty.Byłem jak dziecko w piaskownicy.Klęczałem nad jej ciałem i myślałem co dalej.Niezdarnym ruchem wydłubałem jej oczy.Je również zjadłem.Były lekko gorzkawe ale i tak smakowały mi bardziej niż jakiekolwiek "jedzenie dla ludzi".Obróciłem ją na drugą stronę.Rozciąłem jej lewy pośladek.Mięso miało piękny kolor kukurydzy,to z powodu tłuszczu.Wyciąłem kawałek i zacząłem powoli przeżuwać.Popadłem w samozachwyt.Byłem z siebie dumny.Powycinałem jeszcze wybiórczo fragmenty ciała.Położyłem na blacie kuchennym i wziąłem się za porządki.Ciało zawinąłem w dywan.Za oknem okropnie lało.Nikogo nie było na klatce schodowej,jak i na parkingu.Wyszedłem.Załadowałem ciało do bagażnika mojego forda.Pojechałem do oczyszczalni ścieków.Nikogo nie było,z resztą nic dziwnego w taką pogodę.Było już późno.Wrzuciłem ciało razem z dywanem do maszyny oddzielającej odpady od ścieków.Działa to jak zgniatarka.Z ciała została tylko czerwo plama.Wróciłem do domu.Umyłem podłogę.Zabrałem zbędne nakrycie ze stołu.Starannie umyłem narzędzie zbrodni.Kawałki mięsa które wcześniej przygotowałem podsmażyłem na patelni.Smakowały wybornie,rozkoszowałem się każdym kęsem odczuwając niewyobrażalną przyjemność.Popiłem czerwonym winem.Wziąłem prysznic.Garnitur wrzuciłem do pralki i jak gdyby nigdy nic położyłem się spać.Nie mogłem zasnąć.Byłem bardzo podekscytowany.W końcu przed trzecią udało mi się w końcu usnąć.

2.Żądza jest coraz silniejsza.

Od razu po wyjściu na ulicę nerwowo odpaliłem papierosa.Do pracy mam nie daleko więc poszedłem piechotą.Szedłem zamyślony,rozglądałem się na prawo i lewo.Mijałem witryny wielu sklepów,ale jedna przykuła moją uwagę szczególnie.Był to sklep z antykami i innymi zbędnymi przedmiotami.Na wystawie było coś co przyciągnęło mój wzrok błyskawicznie-sztylet,mniej więcej czterdzieści centymetrów długości,zdobiona rączka.Jakiś wewnętrzny głos mówił że muszę go mieć.Wszedłem do sklepu,za ladą siedział starszy siwy człowiek w okularach sprawiający wrażenie mądrego.Skinąłem mu głową i podszedłem do wystawy.W czym mogę pomóc? Zapytał mężczyzna uśmiechając się przyjaźnie.Zapytałem o sztylet,co to jest,skąd pochodzi.Okazało się że nóż ten pochodził z Rzymu.Długo nie myśląc zapytałem o cenę.Staruszek wyszeptał "tysiąc pięćset dolarów" po czym uśmiechnął się i dodał "ale dla Ciebie młody człowieku mogę zejść do ośmiuset dolarów".Uśmiechnąłem się sztucznie i sięgnąłem do kieszeni po portfel.Zapłaciłem gotówką i wyszedłem bez słowa.Schowałem mój nowy nabytek do aktówki.Dochodziła ósma więc żeby się nie spóźnić pospiesznym krokiem ruszyłem w stronę centrum.Wszedłem do wieżowca,wsiadłem do windy i  pojechałem na drugie piętro.Tam znajdował się mój gabinet.Na drzwiach widział napis: Jason Black,psychiatra.Wyjąłem klucz z kieszeni,wszedłem do środka.Odsłoniłem roletę i usiadłem przy biurku.Wyjąłem z aktówki mój sztylet.Obejrzałem go dokładniej i zacząłem wyobrażać sobie jak przecinam nim skórę,jak wypływa purpurowa krew,jak moja ofiara krzyczy z bólu.Nagle ktoś  zapukał do drzwi.Zmieszany schowałem szybko nóż do szuflady w biurku i krzyknąłem "proszę".Była to pani Jackson,moja pacjentka.Cierpiała na głęboką depresję odkąd jej mąż i dwójka dzieci zginęli w wypadku samochodowym.Skarżyła się że leki nie pomagają,że nie wie co ze sobą zrobić.Nie mogłem się skupić.W końcu się przemogłem.Przeprowadziłem z nią sesję terapeutyczną.Dałem kilka rad i zakończyłem spotkanie.Reszta dzisiejszych pacjentów też nie wniosła nic ciekawego do mojego życia.W końcu na zegarku ukazała się godzina piąta a ja żegnałem ostatniego pacjenta.Pospiesznie zamknąłem gabinet i poszedłem w stronę domu,odpalając już chyba trzeciego papierosa pod rząd nadal myślałem tylko o jednym-jak smakuje człowiek.Wróciłem do domu,zamówiłem pizzę,usiadłem przed telewizorem.Puściłem na DVD mój ulubiony film-"Milczenie Owiec".Obejrzałem film,po czym przewijałem do momentu kiedy główny bohater zabija dwóch policjantów i masakruje ich zwłoki.Nie mogłem się napatrzeć.Wyszedłem na balkon,zapaliłem papierosa i przypomniałem sobie o moim zakupie.Przygotowałem miejsce na półce.Naostrzyłem go starannie,odłożyłem na miejsce i poszedłem pod prysznic.Kiedy się wykąpałem usiadłem na łóżku i mnie olśniło.Muszę to zrobić,jestem już pewny,zdecydowany,chcę to zrobić bez względu na konsekwencje.Z uśmiechem na twarzy położyłem się spać.Szósta,budzik dzwoni,lekko zaspany podniosłem się z łóżka.Poszedłem do toalety.Przyszykowałem się do wyjścia.Zjadłem śniadanie,czyli jakieś grzanki z serem.Umyłem zęby,ogoliłem się i wyszedłem.

1.Tak to się zaczęło.

Dzień jak każdy, skończyłem pracę kilka minut po piątej. Ostatnim pacjentem był  Luis Nelson, kolejny,nudny przypadek schizofrenii .Znudzony wróciłem do mieszkania, rzuciłem aktówkę w kąt, zdjąłem marynarkę i usiadłem w fotelu. Obserwowałem moje akwarium, pływały w nim piranie, interesujące stworzenia. Zastanawiałem się co zrobić żeby dzisiejszy dzień nie był dniem zmarnowanym. Dochodziła szósta. Pomyślałem, że odwiedzę mój ulubiony klub-Wild. Zamówiłem sushi, wziąłem szybki prysznic i byłem gotowy do wyjścia .Zjadłem, ubrałem się tak jak zawsze do klubu-czarny garnitur, mokasyny, zawsze ubieram się oficjalnie. Było siedemnaście minut po siódmej, wziąłem marynarkę i wyszedłem. Wszedłem do sklepu, kupiłem papierosy i ruszyłem w stronę klubu. Odpaliłem papierosa i dość szybkim krokiem przecinałem ulice na których aż roiło się od ludzi. Tłok, wszędzie tłok ... Wolę samotność, ciszę, nie przepadam za dużymi imprezami czy koncertami.Dopaliłem szluga, wyrzuciłem go tak od niechcenia i zszedłem na dól do stacji metra. Przejechałem kilka przystanków i wysiadłem w dobrze znanym mi miejscu. Znów wyszedłem na ulice. Mijałem ludzi nie zwracając na nich uwagi. W końcu dotarłem, stanąłem przed wejściem, nade mną rozpościerał wielki napis Wild. Wszedłem do środka, jak zwykle ludzi było niewielu. Dobrze ubrani, bogaci ludzie siedzieli przy stolikach prowadząc jakieś bezsensowne rozmowy, podszedłem do baru. Usiadłem na krześle ,trzeci, od lewej, zawsze siadałem na tym krześle. Barman podał mi rękę na przywitanie i zamieniliśmy kilka słów dla uprzejmości. Jestem tu stałym bywalcem i personel mnie zna. To co zawsze powiedziałem obojętnie. Barman podsunął mi pod nos szklankę dobrej whisky. Wypiłem i kiwnąłem sugerując "jeszcze raz to samo". Czas mijał. Dochodziła już północ kiedy w klubie pojawiły się dwie kobiety. Obie ponadprzeciętnie urodziwe. Wiedziałem w jakim celu tu przyszły i postanowiłem sobie nie ulec pokusie.Jednak kiedy jedna z nich podeszła do mnie pytając czy postawie jej drinka z uroczym uśmiechem na twarzy moja asertywność prysła. Poprosiła o Miami Ice, ja wziąłem jeszcze raz to samo. Po kilki drinkach i prawie dwóch godzinach rozmowy nagle wstała i szepnęła mi do ucha "chodź za mną". Podniosłem się z krzesła, nie byłem na tyle pijany żeby chwiać się jak flaga na maszcie ale mój krok był już niepewny. Zaprowadziła mnie do toalety. Weszliśmy do kabiny numer trzy i zanim zdążyłem odezwać się słowem już klęczała na podłodze rozpinając mi pasek. Nie protestowałem. Zdjęła mi spodnie, potem bokserki i przystąpiła do działania. Czułem rozkosz, po kilku minutach kazałem jej wstać. Subtelnym ruchem zacząłem zdejmować jej sukienkę, rozpiąłem stanik, zdjąłem jej stringi i zmysłowo zacząłem ją pieścić. Jej rozkoszne jęczenie jeszcze bardziej mnie rozpalało. Po chwili pieszczot kazałem jej się oprzeć o ścianę. Posuwałem ją już od ponad pół godziny aż mój umysł ogarnęła jedna myśl "Ciekawe jak smakuje". Owładnęła mnie niepohamowana żądza. Miałem ochotę zrobić coś, co kiedyś wydawało mi się okropne. Myślałem jak smakowałoby jej serce, wyrwane z klatki piersiowej, jeszcze bijące. Naglę się ocknąłem. Przeprosiłem ją i powiedziałem jej że to nie jest mój najlepszy dzień. Ubrałem się i wyszedłem z toalety. Podszedłem do baru, zapłaciłem rachunek i wyszedłem. Całą drogę powrotną ta myśl nie dawała mi spokoju. Po pół godziny dotarłem do domu. Otwarłem drzwi i wszedłem do pustego mieszkania. Wziąłem prysznic i położyłem się do łóżka. Mijały godziny a ja wciąż myślałem jak to jest. Jak to jest zabić człowieka, jak on smakuje, jakie to uczucie. Z zamyślenia wyrwał mnie budzik. To już szósta, muszę szykować się do pracy. Lekko skacowany poszedłem do lodówki. Napiłem się mleka. Zrobiłem sobie jajecznice, zjadłem, ogoliłem się, ubrałem i wyszedłem do pracy.

sobota, 4 maja 2013

Opis

Część,jestem Dawid.Będę zamieszczał na tym blogu opowiadania, a w zasadzie jedno ;) Miłej lektury.